Prezydent USA Barack Obama ponownie zapowiedział, że nie dopuści do przedłużenia tymczasowo niższych podatków od najzamożniejszych obywateli i wezwał Kongres, aby czym prędzej przedłużył je dla reszty Amerykanów. Zależy to od dominujących w Izbie Reprezentantów republikanów.
- Najważniejsze jest, aby obiecać 97 procentom Amerykanów, że ich podatki nie będą podwyższone od nowego roku - powiedział Obama w środę na swojej pierwszej konferencji prasowej po reelekcji 6 listopada. Tzw. cięcia podatkowe Busha - uchwalone z inicjatywy poprzedniego prezydenta i dotyczące wszystkich podatników - wygasają z końcem roku. - Nie możemy sobie pozwolić na przedłużenie cięć podatkowych Busha dla bogaczy - oświadczył prezydent. Na podstawie zeszłorocznej umowy Białego Domu z republikanami w Kongresie, jeżeli do końca listopada nie dojdzie między nimi do porozumienia na temat sposobów redukcji deficytu budżetowego, nastąpią automatyczne, głębokie cięcia wszystkich wydatków rządowych.
Klif grozi recesją Cięcia wydatków w połączeniu z podwyżką podatków - tworzące, jak to się określa, "klif fiskalny" - mogą, zdaniem ekonomistów, doprowadzić gospodarkę amerykańską do kolejnej recesji. Republikanie nie godzą się na podwyższenie żadnych progów podatkowych, natomiast sygnalizują zgodę na likwidację rozmaitych ulg i upustów podatkowych, co także zwiększyłoby dochody państwa. Zdaję sobie sprawę, że musimy pójść na kompromis, ale nie zgodzę się, by proces ten [podwyższania podatków] był niejasny, i na przykład nie wiadomo było, o jakie upusty podatkowe chodzi - stwierdził prezydent. Wcześniej republikański przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner także zasygnalizował wyjście wpół drogi do stanowiska Białego Domu, ale podkreślił, że jego partia sprzeciwia się podniesieniu progów podatkowych, co - zdaniem GOP - zahamuje wzrost gospodarki.
Autor: twis / Źródło: PAP