Obalili i zostaną obaleni?

Aktualizacja:

Zwolennicy obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa zajęli siedziby lokalnych władz w trzech prowincjach na południu kraju. Przedstawiciele rządu tymczasowego mówią, że jest to próba zamachu stanu. Minister obrony został upoważniony do stłumienia rewolty.

Jak relacjonuje agencja Reuters, powołując się na świadków, w Oszu - drugim co do wielkości mieście w kraju - doszło do demonstracji zwolenników Bakijewa, w której udział wzięło około tysiąc osób. Po bójce ze strażnikami grupa ludzi wdarła się do siedziby miejscowych władz.

Protestujący domagali się powrotu na fotel gubernatora obwodu oszyńskiego poprzedniego gubernatora, który jest zwolennikiem obalonego prezydenta Bakijewa. Według relacji świadków udało się go nawet wprowadzić do jego dawnego gabinetu w budynku rządowym.

W dwóch innych prowincjach na południu Kirgistanu również odbyły się protesty przeciwko tymczasowemu rządowi. Zwolennicy obalonego prezydenta zajęli siedzibę lokalnych władz w mieście Batken oraz Dżalalabadzie. Ponadto w Dżalalbadzie zatrzymali oni gubernatora obwodu, a na fasadzie jego urzędu wywiesili portret Bakijewa. Wszystko działo się na oczach setkach osób zgromadzonych wokół budynku. Policja nie interweniowała. Nie ma doniesień o tym, żeby ktokolwiek został ranny lub zginął.

"To zamach stanu"

- Zdaniem rządu tymczasowego to, co się wydarzyło w Osz jest próbą zamachu stanu - powiedział agencji Interfax jego rzecznik Farid Nijazow. Z kolei premier rządu tymczasowego Omurbek Tekebajew powiedział, że w środę demonstranci planowali także szturmować siedzibę parlamentu i ogłosić powstanie nowego rządu.

W związku z niepokojami na południu kraju, które cały czas popiera obalonego Bakijewa władze postanowiły szybko stłumić zamieszki. Jak dowiedział się Reuters władz upoważniły ministra obrony do stłumienia rewolty. Nie udało się ustalić, jakich środków zamierzają użyć władze.

Prezydent uciekł, dziś Białorusini

W ubiegłym miesiącu doszło w Kirgistanie do rozruchów, w wyniku których sformował się nowy rząd, a dotychczasowy prezydent Kurmanbek Bakijew musiał uciekać ze stolicy.

Bakijew schronił się na południu kraju. Tam próbował zmobilizować swoich sojuszników, co groziło wojną domową. Ten plan nie powiódł się i ostatecznie Bakijew wyjechał z kraju. Obecnie przebywa na Białorusi.

W wyniku niepokojów białoruskie władze zdecydowały się wezwać na konsultacje swojego ambasadora w Biszkeku. Ze względów bezpieczeństwa także inni białoruscy dyplomaci opuścili stolicę Kirgistanu - poinformował minister sprawa zagranicznych Białorusi.

Źródło: Reuters