Głosowanie przebiegło prawidłowo - ocenił Andrzej Lepper, który obserwował niedzielne wybory prezydenckie na Białorusi. Podobną ocenę wydała zdominowana przez Rosjan misja obserwacyjna WNP. Odmiennego zdania jest Paweł Poncyljusz, który przyznaje, że jego obawy, co do udziału obserwatorów w liczeniu głosów, się potwierdziły. - Po 20.00 odwrócili się do nas plecami - powiedział polityk o członkach komisji wyborczych.
Andrzej Lepper, który obserwował wybory na Białorusi, uważa, że samo głosowanie przebiegło prawidłowo. - Ja nie mogę oceniać kampanii wyborczej, ale same wybory przebiegły w sposób prawidłowy - ocenił Lepper.
Zdaniem polityka Samoobrony, samo głosowanie przebiegało "zgodnie z wszelkimi zasadami demokracji tak samo jak w Polsce". - Czy w czasie kampanii były naruszenia to już nie mnie oceniać - dodał Lepper.
"O 20 twarz się zmieniła"
Przebieg procedur wyborczych na Białorusi obserwował też poseł klubu Polska Jest Najważniejsza Paweł Poncyljusz. Ocenił je jako "w miarę zgodne ze standardami demokratycznymi".
Poncyljusz podkreślił jednak, że o godz. 20, po zakończeniu głosowania, "twarz się zmieniła z dr Jekylla w mr Hyde'a" i jako obserwator nie mógł kontrolować liczenia głosów. - Niestety to czego się obawiałem się potwierdziło. Odwrócono się do nas plecami, ułożono wszystkie karty do głosowania w jedną kupkę, przewodnicząca podzieliła to w odległości 10 metrów od obserwatorów po swojemu i ogłosiła na koniec wyniki - relacjonował Poncyljusz.
Rozbita manifestacja, pobici kandydaci
W tegorocznych wyborach na Białorusi startowała rekordowa liczba kandydatów - aż 10, w tym ubiegający się o czwartą kadencję Aleksander Łukaszenka. Kandydaci opozycji zauważyli, że tegoroczna kampania wyborcza była stosunkowo liberalna w porównaniu z poprzednimi wyborami.
Wstępne wyniki wyborów, dające Łukaszence ponad 76-procentowe zwycięstwo, ogłoszono po tym, jak w Mińsku zatrzymane zostały setki uczestników niedzielnej opozycyjnej demonstracji, rozbitej przez milicję. Tuż przed manifestacją poważnie pobity został kandydat opozycji Uładzimir Niaklajeu. Zatrzymani zostali inni kandydaci: Kastusiau, Rymaszeuski, Sannikau i Statkiewicz. Liderzy opozycji wezwali na wiec, bo uważali, że wybory przebiegły w sposób nieuczciwy.
Tchórzliwy atak "skandaliczny i haniebny"
Wydarzenia po zakończeniu głosowania skrytykował przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz z Platformy Obywatelskiej. - Pobicia i aresztowania niezależnych kandydatów to nie jest sposób na dialog z opozycją - powiedział.
W ostrych słowach napaść na Niaklajeua potępił też przewodniczący Parlamentu Europejskigo Jerzy Buzek. - Ten tchórzliwy atak na bezbronnego kandydata na prezydenta Białorusi jest skandaliczny i haniebny. Tego typu zachowanie jest nie do przyjęcia dla społeczności międzynarodowej - oświadczył Buzek w komunikacie prasowym.
Zdaniem przewodniczącego PE, atak na Niaklajeua stawia wybory an Białorusi w "najgorszym możliwym świetle". - Żądam od prezydenta Alaksandra Łukaszenki, aby natychmiast powstrzymał wszystkie siły policyjne w wykonywaniu takich działań i ukarał wszystkich, którzy biorą w tym udział - dodał Buzek.
"Łukaszenka słabszy niż kiedykolwiek"
Andrzej Halicki, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, mówił w Poranku TVN24, że jego zdaniem protesty na Białorusi szybko się nie skończą. - Mieszkańcy, szczególnie dużych ośrodków miejskich są zdeterminowani i takie brutalne pobicie nie wystraszy obywateli Białorusi w dochodzeniu do normalności - powiedział polityk PO. Jego zdaniem, powyborcza manifestacja i zatrzymywanie kontrkandydatów Łukaszenki jest paradoksalnie dowodem na to, że "Łukaszenka jest słabszy niż kiedykolwiek".
"Sygnałem" przesilenia i "początkami zrywu" nazwał niedzielne wydarzenia na Białorusi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej. Jego zdaniem, Białorusini manifestując powiedzieli: "Jesteśmy". - Teraz zobaczymy na ile potrafią się zorganizować, na ile potrafią być konsekwentni - powiedział gen. Koziej. Dodał, że wobec tego, co dzieje się na Białorusi "świat nie powinien być obojętny", a "Unia Europejska powinna wyrazić sprzeciw" i określić "czego oczekuje od Łukaszenki".
W sprawie tegorocznych wyborów nie wypowiedziały się jeszcze misje obserwatorów, w tym Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) i Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP).
Źródło: TVN24, PAP