Farmerzy są "niezwykle zaniepokojeni" nowym wirusem , który atakuje zwierzęta hodowlane - donoszą holenderskie media. Zarażone nim owce, kozy i krowy rodzą zdeformowane lub martwe płody. Wirus nie przenosi się bezpośrednio na ludzi.
Tak zwany wirus Schmallenberg został pierwotnie zidentyfikowany 18 listopada w niemieckim miejscowości o tej samej nazwie. Od początku grudnia pojawił się u zwierząt na 20 farmach w Holandii. Wszystkie młode osobniki, które urodziły się z deformacjami głów i nóg zmarły krótko po narodzinach.
Od wtorku holenderskie ministerstwo rolnictwa wprowadziło nakaz informowania o nowych przypadkach wystąpienia wirusa.
- Najbardziej boimy się zainfekowania jeszcze nienarodzonych jagniąt - powiedział wirusolog Wim van der Poel z Uniwersytetu w Wageningen. Choroba może być roznoszona przez komary, które korzystają z niezwykle ciepłej jak na zimę pogody.
Zaczęło się od "krowiej biegunki" w Niemczech
Jak podał portal DutchNews, wydaje się, że u jagniąt występował ten sam wirus, który - wcześniej w tym roku - znaleziono u dorosłego bydła na dziewięciu farmach we wschodniej części Holandii. Wirus jest spokrewniony z wirusami gatunku orthobunya, które najczęściej spotyka się w Azji, Afryce i Australii.
Badania nad wirusem prowadzi laboratorium w Niemczech, gdzie latem w regionie Nadrenii Północnej-Westfalii na tajemniczą chorobę zapadały mleczne krowy. Objawia się ona gorączką, utratą apetytu i zmniejszoną produkcją mleka. Po kilku dniach objawy te ustępują.
Wirus może jednak powodować uszkodzenia płodu oraz przedwczesne narodziny, jak i zaburzenia rozrodczości zwierząt. Szerzy się prawdopodobnie w efekcie ukąszenia bardzo małych insektów żywiących się krwią. Według naukowców nie ma niebezpieczeństwa, aby choroba przenosiła się na ludzi poprzez produkty mleczarskie.
Źródło: PAP, dutchnews.nl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org