Nobel pięć dni przed wyborami


Pokojowa Nagroda Nobla musi być traktowana jako atut. Szczególnie wtedy, gdy dostaję ją polityk niedługo ubiegający się o reelekcję. A tak się stało w przypadku nagrody dla prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf, która 11 października będzie ubiegać się o reelekcję.

Przewodniczący norweskiego Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland odpierał jednak zarzuty, jakoby Pokojowa Nagroda Nobla wiązała się z wyborami. - Nie angażujemy się w wewnętrzne sprawy kraju, a Pokojowa Nagroda Nobla przyznawana jest za dokonania w przeszłości - powiedział Jagland, pytany przez dziennikarzy, czy Nobel dla prezydent Liberii ma pomóc jej w wygraniu wyborów.

- Jesteśmy niezależni, a sytuacja polityczna w krajach, z których pochodzą laureaci, nie może mieć wpływu na decyzje komitetu noblowskiego - oświadczył Jagland.

Przewodniczący Komitetu Noblowskiego powiedział, że Johnson-Sirleaf przyznano Nobla za to, że "od czasu, kiedy została wybrana pierwszą kobietą-prezydentem w Afryce, nieustannie działa na rzecz pokoju w Liberii".

Według norweskich komentatorów niewykluczone, że werdykt Komitetu Noblowskiego zostanie wykorzystany w kampanii wyborczej w Liberii.

Oprócz prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf Pokojową Nagrodę Nobla otrzymała w piątek również jej rodaczka Leymah Gbowee, a także Jemenka Tawakkul Karman.

Źródło: PAP