Decyzja polskiego sądu w sprawie wydania do Niemiec domniemanego agenta Mossadu Uri Brodsky'ego jest problematyczna dla władz Niemiec, bo nie może on być sądzony za szpiegostwo - komentuje tygodnik "Der Spiegel" w internetowym wydaniu.
"Prawniczy sukces może okazać się polityczną klapą. Oskarżenie o szpiegostwo jest wykluczone. Podejrzany może wyjść z tego z karą grzywny" - napisał "Spiegel", który w czerwcu jako pierwszy poinformował o zatrzymaniu w Warszawie domniemanego izraelskiego agenta. Brodsky miał być zamieszany w zabójstwo lidera Hamasu Mahmuda al-Mabhuha w Dubaju w styczniu tego roku.
Brak oficjalnego stanowiska
Według portalu "Spiegel Online" prokuratura federalna w Karlsruhe prawdopodobnie będzie zmuszona przekazać dochodzenie prokuratorom w Kolonii, gdzie Brodsky może być oskarżony jedynie o poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo.
Prokuratura federalna oraz resort sprawiedliwości wstrzymują się z oficjalnym stanowiskiem do czasu przedłożenia im decyzji polskiego sądu na piśmie.
Zatrzymany na lotnisku
Uri Brodsky został zatrzymany 4 czerwca na warszawskim lotnisku na podstawie wydanego w Niemczech Europejskiego Nakazu Aresztowania. Ciążą na nim zarzuty działalności wywiadowczej przeciw Niemcom, poświadczenia nieprawdy i pomocy w sfałszowaniu dokumentów dla osoby, która miała brać udział w zabójstwie lidera Hamasu.
7 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że może on być przekazany do Niemiec, ale nie może tam być ścigany za szpiegostwo. Zdaniem SO w sprawie szpiegostwa nie została też spełniona tzw. zasada wzajemności, która jest warunkiem wydania kogoś obcemu państwu: w Polsce nie jest bowiem karany udział w wywiadzie przeciw Niemcom, a w Niemczech - przeciw Polsce.
Zarazem SO uznał, że nie ma przeszkód do wydania Brodsky'ego za ścigane w obu państwach "przestępstwo pospolite": poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo.
W czwartek Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał lipcowe postanowienie sądu I instancji.
Źródło: PAP