Australijski minister ds. imigracji Peter Dutton ostrzegł przed ryzykiem, jakie - jego zdaniem - stanowią dla rynku pracy jego kraju i dla systemu świadczeń socjalnych "imigranci-analfabeci". Mówił o tym w czasie, gdy w kraju trwa kampania przed wyborami parlamentarnymi.
Dutton, członek koalicji konserwatywnej, w wywiadzie dla telewizji Sky News krytykował australijskich Zielonych w związku z ich propozycją, aby zwiększyć do 50 tys. liczbę imigrantów, których ze względów humanitarnych przyjmuje co roku jego kraj.
- Wiele z tych osób nie potrafi liczyć ani czytać we własnym języku, a tym bardziej w angielskim (...) Ci ludzie zabiorą pracę Australijczykom, co do tego nie ma żadnej wątpliwości - powiedział Dutton.
Minister obawia się, że imigranci przyjmowani w zwiększonej liczbie wyczerpią "skąpe zasoby kraju", jeśli chodzi o mieszkania socjalne, miejsca pracy, opiekę lekarską i łóżka szpitalne.
Premier podziela obawy ministra
Ze stanowiskiem Duttona nie zgadza się opozycyjna Partia Pracy; jej lider Bill Shorten przypomniał, że to pracy imigrantów Australia zawdzięcza w znacznej mierze swój dobrobyt.
Australijski premier Malcolm Turnbull podziela jednak obawy ministra. - Chcemy, aby wszyscy, którzy przybywają do Australii, mogli znaleźć pracę. Chcemy mieć pewność, że będą mieli do tego odpowiednie umiejętności - oświadczył.
Zgodnie z programem rządowym przyjmowano rocznie ze względów humanitarnych 13 750 uchodźców. W tym roku będzie ich 16 250, a liczba przybyszów ma wzrastać, aby w 2018 roku wynieść 18 750.
Obecna polityka imigracyjna rządu zakłada odsyłanie do macierzystych portów wszystkich statków z osobami poszukującymi azylu, które próbują dostać się do Australii drogą morską, oraz zatrzymywanie takich osób i rozmieszczanie w krajach trzecich.
Autor: ts\mtom / Źródło: PAP