Najpierw wyrzucił w Darfuru organizacje humanitarne, teraz przyjechał tam w odwiedziny. Ścigany za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości prezydent Sudanu Omar al-Bashir pojawił się tam w wojskowym mundurze i grzmiał przeciwko próbom "rekolonizacji Sudanu".
Na ulicach stolicy Północnego Darfuru, El-Fasher, przywitały go tysiące zwolenników. - Wiedzą (sędziowie Trybunału Karnego w Hadze - red.), że prowadzimy międzynarodowy ruch przeciwko niesprawiedliwości (...) przeciwko neokolonializmowi - przemawiał do nich prezydent.
- My jesteśmy tymi, którzy wyzwolili Afrykę. My wspieraliśmy ruchy wolnościowe w całej Afryce i wydaliliśmy kolonizatorów z Afryki, więc jest całkowicie nie do zaakceptowania pozwolenie na rekolonizację Sudanu - powiedział al-Bashir.
Prezydent z nakazem aresztowania
Międzynarodowy Trybunał w Hadze oskarżył al-Bashira o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Wydał też za nim w zeszłym tygodniu nakaz aresztowania, oskarżając go o współudział w kampanii przemocy przeciwko ludziom w Darfurze.
Sudan odrzucił te zarzuty, a minister informacji Kamal Obaid nazwał Międzynarodowy Trybunał Krany "trybunałem białych", zaś sam nakaz aresztowania "obelgą".
PAH z wilczym biletem
Po nakazie aresztowania Sudan nakazał wielu międzynarodowym organizacjom humanitarnym, w tym Polskiej Akcji Humanitarnej i nagrodzonym pokojowym Noblem Lekarzom Bez Granic, opuszczenie kraju. Władze oskarżyły je o sprzeniewierzenie funduszy i szpiegostwo.
W trakcie toczącego się w Darfurze konfliktu, trwającego od 2003 roku zginęło co najmniej 300 tys. osób a ponad 2,5 miliona musiało opuścić swoje domy.
Źródło: CNN