- Nie mamy żadnych wskazówek, które wskazywałyby na to, że był częścią jakiegoś szerszego ruchu, albo że był w związku z innymi komórkami, ani że są w ogóle jakiekolwiek inne komórki - powiedziała BBC szefowa norweskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (PST) Janne Kristiansen.
Szefowa PST nie wykluczyła jednak jednoznacznie istnienia wspólników Andersa Behringa Breivika, który w piątek zabił na wyspie Utoya 68 osób, a wcześniej w Oslo podłożył bombę, która zabiła osiem osób. Kristiansen dodała, że cały czas prowadzone jest dochodzenie, które ma potwierdzić lub wykluczyć istnienie wspólników Breivika.
- Na razie nie mamy żadnych dowodów na istnienie komórek jego organizacji [sędzia ogłaszający areszt dla Breivika powiedział, że mówił on istnieniu jeszcze "dwóch komórek organizacji" - red.] - dodała Kristiansen, podkreślając jednocześnie, że PST jest "w ścisłym kontakcie z innymi służbami w Europie i Ameryce".
Niepoczytalny?
Kristiansen w rozmowie z BBC poddała również w wątpliwość tezę, którą dzień wcześniej wysunął adwokat Breivika, iż jego klient może być niepoczytalny. Według szefowej PST Breivik kalkulował na chłodno swoje zamiary tak, by było o nim jak najgłośniej.
W poniedziałek Kristiansen tłumaczyła dziennikarzom, dlaczego PST nie udało się wykryć wcześniej przygotowań Breivika do zamachu. - Wygląda na to, że prowadził naprawdę podwójne życie, nie wychylając się w żadnej kwestii. Nawet wschodnioniemiecka służba bezpieczeństwa Stasi nie odkryłaby jego zamiarów - powiedziała szefowa PST Janne Kristiansen w wywiadzie dla dziennika "Dagbladet".
Źródło: BBC