"Nic nam nie grozi". Polski dziennikarz uwolniony

Aktualizacja:
Dziennikarz "bezpieczny w więźniarce"
Dziennikarz "bezpieczny w więźniarce"
Reuters, EPA
Dziennikarz "bezpieczny w więźniarce"Reuters, EPA

Egipscy żołnierze wypuścili zagranicznych dziennikarzy, wśród których był Polak. - Jesteśmy bezpieczni, nic nam nie grozi - poinformował Jerzy Jurecki z "Tygodnika Podhalańskiego". Wcześniej spędzili kilka godzin związani w więźniarce, potem trafili do koszar na wschodzie od Kairu.

Po godzinie 23. TVN24 udało się do Polaka dodzwonić. Połączenie się rwało, ale Jurecki zdążył przekazać, że dziennikarze zostali uwolnieni i są bezpieczni w hotelu.

Uratowani przez żołnierzy

Jurecki trafił w ręce wojska po serii niebezpiecznych zdarzeń. Samochód, którym jechał z kilkoma innymi dziennikarzami, został zaatakowany przez tłum. Jak mówi Polak, sytuacja była niebezpieczna.

Z opresji wybawili ich ludzie ubrani w mundury wojskowe. Jednak zdaniem Jureckiego, nie byli to prawdziwi żołnierze, ale "jacyś przebierańcy". Mężczyźni zabrali ich z dala od agresywnego tłumu, ale radość dziennikarzy była krótkotrwała. Zostali skuci i zabrano im cały sprzęt. - W ten sposób trzymali nas przez dłuższy czas, czekają na niewiadomo co - relacjonuje Jurecki.

Po pewnym czasie przyjechali żołnierze, którzy według Polaka byli już prawdziwymi wojskowymi. Przejęli grupę dziennikarzy i Egipcjan. Wszyscy zostali załadowani do więźniarki, która wywiozła ich w nieznane im miejsce na wschodzie miasta. Pojazd zatrzymał się pod budynkiem, w opinii Jureckiego wyglądającym na koszary.

Według relacji Polaka, wojsko zwozi na miejsce coraz więcej ludzi. Wśród zatrzymanych są zagraniczni dziennikarze, ale także wielu Egipcjan. - Nie wiem po co, ale miejscowi mają zawiązane oczy. To nie tylko mężczyźni, ale też kobiety i dzieci - mówi dziennikarz.

Długie przetrzymanie

Około godziny 21.30 dziennikarz przesłał SMS-a, w którym poinformował, że jest ciągle przetrzymywany w więźniarce przed koszarami. Wraz z nim jest dwóch Szwajcarów, Czech i jego syn Bartłomiej, który przebywa z ojcem w Egipcie jako fotograf.

Trudna sytuacja

Od czwartku na placu Tahrir i w okolicy mnożą się przypadki agresji wobec dziennikarzy zagranicznych. W trakcie walk pobito na śmierć cudzoziemca, którego tożsamości ani narodowości nie ujawniono. Nie podano też kto go zaatakował. To pierwsza zagraniczna ofiara zamieszek. Na placu Tahrir zwolennicy Mubaraka pobili pałkami dwóch greckich dziennikarzy, jednemu z nich trzeba było udzielić pomocy w szpitalu - podał grecki dziennik "Kathimerini".

Korespondent tureckiej korporacji radiowo-telewizyjnej TRT, pobity przez grupę około 15 zwolenników Mubaraka, stracił ząb, ukradziono mu aparat, telefon komórkowy i pieniądze. Atakowani byli m.in. dziennikarze CBS, BBC, telewizji duńskiej, szwajcarskiej i belgijskiego dziennika "Le Soir".

Według telewizji Al-Arabija i Al-Dżazira zwolennicy Mubaraka atakowali nawet hotele, ścigając zagranicznych reporterów i korespondentów. Części obcokrajowców wojsko zabroniło opuszczać hotele i skonfiskowało im sprzęt.

Niebezpieczne miejsce

Według świadków egipskie MSW aresztowało kilkudziesięciu dziennikarzy, m.in. szefową biura "Washington Post" w Kairze Leilę Fadel. Ośmiu zagranicznych dziennikarzy zostało zatrzymanych w pobliżu siedziby premiera niedaleko placu Tahrir.

W czwartek wojsko zatrzymało w Kairze dwóch operatorów Telewizji Polskiej jadących z przewodnikiem z budynku egipskiej telewizji do ambasady RP. Przed południem zostali zwolnieni, zatrzymano zaś inną ekipę TVP - korespondenta Piotra Góreckiego z dwoma współpracownikami.

Polskie MSZ zaapelowało do pracowników polskich mediów, by unikali przebywania w centrum Kairu do czasu uspokojenia sytuacji w tym rejonie.

CZYTAJ WIĘCEJ


Źródło: tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters, EPA