Renomowani brytyjscy naukowcy ogłaszają oficjalnie: cudownych sposobów na kaca nie ma. Wyniki badań opublikowanych w British Medical Journal nie pozostawiają nadziei, trzeba swoje przecierpieć. Co na to Polacy?
W społeczeństwie są rozpowszechnione liczne metody na radzenie sobie z syndromem "dnia po". Te najbardziej klasyczne to picie dużej ilości wody, soków, ewentualnie kefiru. Ci mniej ortodoksyjni sugerują zabijanie klina klinem. Piwko, a może i dwa, albo kieliszek zimnej wódki.
Te rozwiązania mają jednak wady. Albo kuracja trwa długo i jest mało efektywna, albo zamiast człowieka postawić na nogi, ponownie stacza w odmęt odurzenia procentami.
Nadziei brak
Na nieszczęście dla wszystkich wyznawców powyższych metod, brytyjscy naukowcy zgodnie stawiają na nich krzyżyk. Z podsumowania piętnastu badań na temat kaca wynika jednoznacznie, że na tę przypadłość cudownego leku i sposobu nie ma. - Na da się leczyć kaca. Najlepiej nie pić - mówi dr Konrad Śliwkiewicz z Oddziału Toksykologii Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi.
Można ewentualnie próbować kaca zwalczyć specyfikami nabytymi w aptece lub na stacji. Tutaj naukowcy jednak też nie dają nadziei dla tych z bolącą głową i suchością w ustach. - Z mojego punktu widzenia jest to oszustwo - mówi dr Bohdan Woronowicz, specjalista terapii uzależnień. Leki nie neutralizują działania alkoholu.
Organizmy osób, które przyjmą zbyt dużą dawkę procentów, muszą sobie z tym poradzić same. Niestety spożyty alkohol w wątrobie jest zamieniany na aldehyd octowy, 30-krotnie bardziej toksyczny niż sam alkohol. Do jego rozłożenia potrzebny jest czas. Tego chemicznego procesu wyeliminować nie można.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN (Fot. sxc.hu)