Dyrektor wywiadu zagranicznego (SWR) Rosji Siergiej Naryszkin, potwierdził w środę, że wśród wydalonych z państw zachodnich rosyjskich dyplomatów są oficerowie tej służby. Według Naryszkina "odpowiadali za bezpieczeństwo placówek".
- Wśród pracowników MSZ są też oficerowie naszej służby – przyznał Naryszkin, cytowany przez agencję RIA Nowosti. Stwierdził, że było ich niewielu i odpowiadali za bezpieczeństwo placówek.
Naryszkin dodał, że wśród dyplomatów były również "osoby, które oficjalnie występowały jako pracownicy SWR i odpowiadały za kontakty ze służbami specjalnymi tych krajów w tak zwanym kanale partnerskim". Wydalenie dyplomatów Naryszkin uznał za "brudną i cyniczną prowokację" ze strony grupy państw, które tworzą "atmosferę rusofobii". Rosja, zapowiedział, odpowie "dość twardo".
Świat reaguje na otrucie Skripala
27 państw zachodnich, w tym USA, Australia i 18 krajów Unii Europejskiej, zapowiedziały wydalenie rosyjskich dyplomatów w związku z atakiem na byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i brytyjskiego agenta Siergieja Skripala, o który Londyn oskarża Moskwę. Wcześniej w odpowiedzi na zamach Wielka Brytania wydaliła 23 rosyjskich dyplomatów. Taka sama liczba brytyjskich dyplomatów musiała opuścić Rosję.
Skripal oraz towarzysząca mu córka Julia 4 marca trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy stracili przytomność w Salisbury w Wielkiej Brytanii. W toku śledztwa, prowadzonego z udziałem między innymi policyjnych sił antyterrorystycznych i wojskowych ekspertów do spraw broni chemicznej, odkryto, że do próby otrucia Skripala i jego córki wykorzystano opracowaną w ZSRR broń chemiczną typu nowiczok.
Autor: MR//kg / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 4.0 | Svklimkin