To w niemieckich mediach najczęściej w tym roku padało sformułowanie o "polskich obozach" zagłady lub koncentracyjnych, wynika z raportu MSZ, który opisuje "Dziennik Gazeta Prawna". Łącznie w zagranicznych mediach padły w tym roku, według statystyk MSZ, 103 takie przekłamania.
Raport MSZ uwzględnia tylko przypadki, w których polscy dyplomaci interweniowali w redakcjach podających informacje o "polskich obozach".
Wynika z niego, że na 103 interwencje 20 przypadło na Niemcy, po 16 odbyło się w mediach amerykańskich i hiszpańskich. W pozostałych krajach MSZ interweniował znacznie rzadziej.
Nie tylko w mediach
Osiem razy w Austrii, siedem w Kanadzie, sześć we Włoszech, czy pięć razy we Francji. Przekłamania zdarzyły się nawet (choć tylko raz) w Słowacji i w Serbii, czy Irlandii.
Jak wynika z raportu, "polskie obozy" najczęściej pojawiają się w prasie, dopiero potem w telewizji, internecie i radiu. MSZ interweniuje jednak również, gdy sformułowanie pojawi się w powieściach czy tomikach poezji.
Nie tylko zresztą prasa się myli. Żenującą wpadkę zaliczył nawet amerykański Departament Sprawiedliwości. Skąd biorą się te "błędy"? Przeważnie w bezrefleksyjnym powtarzaniu wiadomości za agencjami prasowymi, które niestety też się mylą w ten sposób.
Niektórzy nie chcą przepraszać
Sposób reakcji MSZ na podobne kłamstwa jest jednak ograniczony. Resort wysyła do ich sprawców listy z żądaniem sprostowania - jak chwali się MSZ, tylko w dziewięciu na 103 przypadki redakcje odmówiły sprostowania.
O interwencjach bardziej dotkliwych - jak np. pozwy sądowe, które niegdyś zapowiadał ambasador Ryszard Schnepf - nie może być mowy. Jak wyjaśnia Schnepf, okazało się, że "prawo prasowe jest bardzo różne w różnych krajach, więc trudno byłoby wytaczać mediom procesy".
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24