Od stuleci na pograniczu Wschodu i Zachodu, także dziś Mołdawia stoi w obliczu geopolitycznego wyboru. Ostatnie 20 lat to lawirowanie między UE a Moskwą kolejnych ekip rządzących w Kiszyniowie, głównie komunistów. Popularność partii wciąż mającej za symbol sierp i młot jest fenomenem na skalę europejską. Ale dużo większym problemem Mołdawii jest zbuntowany region Naddniestrza. Bez jego rozwiązania unijne aspiracje rządzących obecnie partii prozachodnich będą trudne do spełnienia. Zwłaszcza że państwo od kilku lat tkwi w polityczno-ustrojowym pacie.
Mołdawia ogłosiła niepodległość 27 sierpnia 1991, kilka dni po fiasku puczu Janajewa w Moskwie. Kilka miesięcy później przystąpiła do Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Szybko odczuła skutki administracyjnej inżynierii z czasów ZSRR.
Otóż Republika Mołdawii (wcześniej Mołdawska SRR) składa się z dwóch bardzo odmiennych części: rolniczej, zdominowanej przez Mołdawian Besarabii oraz wąskiego pasa ziemi na lewym brzegu Dniestru, przemysłowego, zdominowanego przez ludność rosyjską i ukraińską. To ostatnie terytorium Stalin odłączył od radzieckiej Ukrainy i włączył do odebranej Rumunii w 1940 r. Besarabii. W ten sposób powstała współczesna Mołdawia. Po ogłoszeniu niepodległości wybuchł konflikt między obu częściami państwa.
Separatyści wypowiadają posłuszeństwo
Zaraz po ogłoszeniu niepodległości silne w Kiszyniowie były nastroje prorumuńskie. Tzw. unioniści wzywający do zjednoczenia z zachodnim sąsiadem wskazywali na wspólną historię oraz bliskie podobieństwo językowe i kulturowe. Choć do unifikacji nie doszło (w referendum z 1994 r. większość opowiedziała się za niepodległością Mołdawii), samą jej groźbę w Naddniestrzu uznano za dobry powód, by ogłosić niezależność od władz w Kiszyniowie.
Stało się to już de facto na rok przed rozpadem ZSRR. Proklamowano Mołdawską Republikę Naddniestrza ze stolicą w Tyraspolu – pas ziemi długości ok. 200 km i szerokości ok. 12-15 km.
W 1992 r. centralne władze Mołdawii podjęły próbę zduszenia separatyzmu. Bezskutecznie. Siły naddniestrzańskie wsparła stacjonująca w regionie rosyjska 14. Armia. Wprowadzono misję OBWE i rozpoczęto proces pokojowy, który jednak do dziś nie przyniósł żadnych rezultatów. Mimo pisemnego zobowiązania z 1999 r., Rosja do dziś nie wycofała swoich oddziałów z Naddniestrza.
Geopolityczna rozgrywka w Naddniestrzu
Naddniestrzański separatyzm wciąż pozostaje najważniejszym czynnikiem determinującym sytuację międzynarodową Mołdawii. A z tym ściśle wiążą się relacje z Rosją. Rządzący w latach 1998-2009 komuniści dążyli do odzyskania kontroli nad zbuntowanym regionem lawirując między Zachodem a Moskwą. Dopiero pod koniec rządów zaczęli ustępować w tej sprawie Rosji, narażając się na krytykę UE i opozycji.
Przejęcie władzy w Kiszyniowie przez obóz prozachodni, wpłynął na też na politykę wobec Naddniestrza. Rząd nie ukrywa, że chciałby zmiany formatu misji międzynarodowej i wzmocnił żądania wycofania wojsk rosyjskich. Ale są i głosy wzywające do rezygnacji z pretensji do Naddniestrza, porzucenia balastu, który hamuje drogę Mołdawii do UE, zjednoczenia z Rumunią czy wejścia do NATO.
Ostatnio Rosjanie mają problemy w samym Naddniestrzu. Od kilku lat trwa tam walka na szczytach władzy: między przywódcą regionu Igorem Smirnowem a parlamentem. Za sporem konstytucyjnym kryje się konflikt między dwoma najbardziej wpływowymi klanami polityczno-biznesowymi Naddniestrza. W trwających obecnie wyborach Moskwa popiera rywala Smirnowa, który panuje w regionie od początku istnienia quasi-państwa.
Popularność komunistów
Mołdawia jest politycznym fenomenem na skalę całej Europy. Po pierwsze, najpopularniejszą partią od kilkunastu lat pozostają komuniści (wygrali 6 wyborów z rzędu). Po drugie, od 2009 nie ma prezydenta, a Mołdawianie w ciągu dwóch lat aż 3 razy wybierali parlament.
Za każdym razem wygrywali komuniści, tak jak w trzech poprzednich głosowaniach (łącznie: 1998, 2001, 2005, kwiecień 2009, lipiec 2009, listopad 2010). Choć początki nie były łatwe. Partia została zdelegalizowana w 1991 r., a „zrehabilitowana” w 1994 r. Cztery lata później była już w stanie wygrać wybory, a siedem lat później przejąć władzę.
Komunistyczna Partia Republiki Mołdawii (PRCM) komunistyczna jest jednak tylko z nazwy. Nie zmieniła jej do dziś dlatego, że przyciąga elektorat rosyjskojęzyczny i wyborców z nostalgią wspominających czasy sowieckie. PRCM jest partią nomenklaturową, której program sprowadza się do zdobycia i sprawowania władzy oraz czerpania z jej dobrodziejstw. Klasyczna postkomunistyczna lewica.
Jednym z najważniejszych celów PRCM jest położenie kresu naddniestrzańskiemu separatyzmowi i zjednoczenie kraju. To dlatego lider komunistów Władimir Woronin, były generał i szef MSW radzieckiej Mołdawii, potem długoletni prezydent, był prorosyjski do 2004 roku (gdy po nieudanej próbie rozstrzygnięcia konfliktu przy pomocy Moskwy dokonał zwrotu ku UE), a od 2009 r. znów stawia na Rosję.
Polityczny klincz w Kiszyniowie
Przez osiem lat (2001-2009) Woronin i spółka zachowywali republikę parlamentarną tylko pro forma, de facto operując republiką prezydencką. Było to możliwe, bo prezydent był jednocześnie liderem partii mającej większość w parlamencie.
Obecnie nie jest to już możliwe – w efekcie mamy chroniczny kryzys. W 101-osobowym parlamencie do wyboru prezydenta potrzeba bowiem co najmniej 61 głosów. Ani komuniści, ani prozachodnia koalicja nie są w stanie osiągnąć tej liczby. To pokazuje, że wprowadzony dekadę temu system parlamentarny nie jest w mołdawskich warunkach najlepszy. Szansą na zmianę tego stanu rzeczy było referendum konstytucyjne. Ale wcześniej doszło do przełomowych zdarzeń 2009 r.
Opcja prozachodnia bierze władzę
Najpierw były wybory w kwietniu i gwałtowne zamieszki uliczne wywołane sporem o rzekome fałszerstwa. Zwycięskim komunistom (PCRM) w parlamencie zabrakło jednak ledwie jednego głosu, by wybrać swojego kandydata na prezydenta. Zgodnie z prawem, po dwóch nieudanych próbach wyboru prezydenta parlament się rozwiązuje. W lipcu 2009 odbyły się więc kolejne wybory. Znowu wygrali komuniści, ale to cztery partie liberalne utworzyły koalicję z niewielką większością w parlamencie (Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej, AIE). Jak sama nazwa wskazuje, nadrzędnym celem AIE jest integracja z UE.
W kraju typowo rolniczym, który nie ma żadnych tradycji burżuazyjnych, działają aż cztery partie określające się jako „liberalne”, choć ich programy i przeszłość nie mają wiele wspólnego z liberalizmem. Choć z jednej strony nawiązują do idei wspólnoty z Rumunią, to z drugiej część z nich utrzymuje ożywione kontakty z Rosją. „Unioniści” różnią się też od komunistów tym, że nie brak wśród nich zwolenników tezy, iż porzucenie pretensji do zrusyfikowanego Naddniestrza otworzyłoby drogę do szybkiego zjednoczenia z Rumunią.
Konstytucyjny węzeł gordyjski
W lipcu 2009 sytuacja się odwróciła – to komuniści stali się „mniejszością blokującą”. W efekcie, dwie próby wyboru głowy państwa ( listopad i grudzień 2009) zakończyły się fiaskiem. Wówczas AIE sięgnęła po referendum jako sposób rozwiązania pata. Komuniści wzywali do jego bojkotu i udało im się wystarczająco obniżyć frekwencję, by głosowanie wprowadzające wybór prezydenta w wyborach bezpośrednich nie zostało uznane za ważne (wrzesień 2010).
Więc w listopadzie 2010 mieszkańcy Mołdawii zmuszeni byli pójść do urn po raz trzeci w ciągu dwóch lat. Wygrali po raz kolejny komuniści, ale też po raz kolejny ani oni, ani koalicja ich przeciwników nie zdobyli większości wystarczającej do przełamania polityczno-ustrojowego impasu, który paraliżuje od dawna państwo. Nadal nie ma prezydenta, a jego obowiązki pełni spiker parlamentu. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem skończy się na przedterminowych wyborach – na wiosnę 2012. Byłyby to czwarte wybory parlamentarne w ciągu trzech lat.
Grzegorz Kuczyński
------------------
REPUBLIKA MOŁDOWY
Ogłoszenie niepodległości: 27 sierpnia 1991
Stolica: Kiszyniów
Powierzchnia: 33 851 km kw.
Ludność: ok. 4,3 mln
Podział etniczny: Mołdawianie 78,2 proc., Ukraińcy 8,4 proc., Rosjanie 5,8 proc., Gagauzi 1,9 proc., inni 3,2 proc.
Języki: mołdawski/rumuński (oficjalny), rosyjski, gagauzki (dialekt turecki)
Głowa państwa: p.o. prezydenta Marian Lupu (od 2010)
PKB per capita: 2 500 USD
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: president.pmr-gov.org