Nacjonalista bierze Serbię

Aktualizacja:

Drugą turę niedzielnych wyborów prezydenckich w Serbii wygrał kandydat nacjonalistycznej opozycji Tomislav Nikolić. Pokonał on dotychczasowego prezydenta Borisa Tadicia, który zwyciężył minimalnie w pierwszej turze 6 maja. Do zwycięstwa lidera populistów przyczyniła się niska frekwencja wyborcza. Według danych komisji wyborczej Tadić zdobył 46,77 proc. głosów, a jego rywala poparło 50,21 proc. wyborców. Oficjalne wyniki wyborów oczekiwane są w poniedziałek.

Uprawnionych do głosowania było ponad 6,7 mln obywateli. Jak podało belgradzkie radio B-92, Nikoliciowi sprzyjała niska frekwencja. Według pierwszych pełnych danych wyniosła 46,3 proc.

"Trzęsienie ziemi" i gratulacje Tadicia

- Serbia nie zejdzie ze swej europejskiej ścieżki - zapowiedział w swoim pierwszym, krótkim wystąpieniu w sztabie po ogłoszeniu zwycięstwa Nikolić, odnosząc się do starań Belgradu o akcesję do Unii Europejskiej, które niedawno poparł.

Jak komentuje jednak agencja AP, wybór lidera nacjonalistów na prezydenta może spowolnić lub wręcz storpedować starania Serbii o wejście do Unii, tym bardziej, że Nikolić otwarcie stwierdził, iż "będzie bronił interesów Serbów w Kosowie", którego niepodległości serbska prawica nie uznaje.

AFP nazywa dalej niedzielne głosowanie "wyborczym trzęsieniem ziemi", zważywszy na to, jak nieoczekiwane były takie rezultaty. Zachodni dyplomaci nie są przekonani co do tego, że polityka Nikolicia jest w istocie proeuropejska - podkreśla Reuters. Francuska agencja nazywa zwycięzcę "populistą nawróconym na politykę proeuropejską, którą jednak długo kontestował".

Były prezydent Boris Tadić w niedzielny wieczór przyznał, że przegrał walkę o kolejne lata urzędowania na tym stanowisku i pogratulował rywalowi "czystego zwycięstwa". - Nie będę nowym premierem, a o rządzie porozmawiamy jutro. Apeluję o kontynuowanie drogi do UE - powiedział Tadić, cytowany przez belgradzkie radio B-92.

Ciemna przeszłość

Reuters i AFP przypominają, że prezydent elekt był blisko związany z byłym prezydentem Serbii Slobodanem Miloszeviciem, którego oenzetowski trybunał ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii oskarżył o wywołanie konfliktów wojennych w Kosowie, Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie.

Nikolić był też dawniej wiceprzewodniczącym ultranacjonalistycznej Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), której przewodził Vojislav Szeszelj, sądzony obecnie za zbrodnie wojenne przez trybunał w Hadze. Szeszelj, były wicepremier Serbii, jest oskarżony między innymi o czystki etniczne, popełnione w latach 1991-1993 podczas wojen na Bałkanach. Lider radykałów utworzył słynącą z okrucieństw podczas tych wojen, paramilitarną organizację "czetników".

Nikolić wystąpił z ugrupowania Szeszelja w 2008 roku i utworzył populistyczną Serbską Partię Postępową (SNS), do której przeciągnął większość zwolenników SRS.

Pat w parlamencie?

Nowy prezydent wyznaczy premiera; zadanie to utrudnią mu jednak wyniki wyborów parlamentarnych z 6 maja - pisze AP. Choć wygrał je SNS to partia ustępującego prezydenta Borisa Tadicia uzgodniła wstępnie, że utworzy sojusz z socjalistami - trzecią siłą w parlamencie. Koalicja Demokratów z socjalistami zyska wtedy większość. Reuters przypomina przy tej okazji, że serbska konstytucja daje większą władzę premierowi.

Nikolić, twierdził przed niedzielnymi wyborami, że pierwsza tura została sfałszowana. Serbska komisja wyborcza odrzuciła skargi złożone przez SNS, wyjaśniając, że nie przedstawiono żadnych dowodów na domniemane fałszerstwa. Także według międzynarodowych obserwatorów wybory były uczciwe i właściwie przeprowadzone.

Wybory prezydenckie odbyły się w Serbii przedterminowo. Zostały ogłoszone, gdy Tadić, najpopularniejszy serbski polityk, podał się w kwietniu do dymisji. Uczynił to na dziesięć miesięcy przed wygaśnięciem mandatu. Oświadczył, że chce w ten sposób umożliwić przeprowadzanie wszystkich wyborów w jednym terminie.

Kraj w kryzysie

Bezrobocie w Serbii wynosi 23,7 proc. Nie ma żadnych sygnałów świadczących o tym, że Serbia wychodzi z kryzysu, a w społeczeństwie, które liczyło na rychłą poprawę sytuacji materialnej po obaleniu autorytarnej władzy, narastają nastroje graniczące z desperacją. Jak pisze AP, kampania parlamentarna i prezydencka Tadicia, zbudowana była wokół prozachodnich haseł i polityki dążenia do Unii. Jednak jego formacji zaszkodziło załamanie gospodarcze, spowolnienie zagranicznych inwestycji oraz wzrost bezrobocia.

Populistyczny program wyborczy Nikolicia obiecywał wzrost zatrudnienia, wielomilionowe inwestycje zagraniczne i ekonomiczne bezpieczeństwo obywateli.

Źródło: PAP, Reuters