Około 100 ukraińskich nacjonalistów, niezadowolonych z reakcji Polski na odznaczenie Stepana Bandery, demonstrowało przed ambasadą polską w Kijowie. Do pikiet doszło także przed konsulatami RP we Lwowie, Łucku, Charkowie i Odessie. - Mamy własnych bohaterów i będziemy ich szanować, nie zważając ani na stanowisko Polaków, ani na stanowisko Moskali (Rosjan) - powiedział Andrij Mochnyk z partii Swoboda.
Nacjonaliści domagali się od Warszawy zaprzestania ingerencji w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Akcję zorganizowała nacjonalistyczna partia Swoboda, niezadowolona z polskich reakcji na gloryfikowanie Stepana Bandery i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).
Demonstracja przed ambasadą w Kijowie rozpoczęła się w południe czasu ukraińskiego (godz. 11 czasu polskiego). Większość zebranych stanowili ludzie starsi. Przyszli oni z niebieskimi flagami partyjnymi Swobody, na których umieszczono dłoń z wyciągniętymi trzema palcami, przedstawiającą herb Ukrainy, tryzub.
Stanowisko Polski wobec uznania Stepana Bandery i UPA jest wtrącaniem się w sprawy wewnętrzne Ukrainy i szkodzi międzynarodowemu wizerunkowi naszego państwa w świecie. fragment petycji wystosowanej przez demonstrujących
Polska się wtrąca
"Stanowisko Polski wobec uznania Stepana Bandery i UPA jest wtrącaniem się w sprawy wewnętrzne Ukrainy i szkodzi międzynarodowemu wizerunkowi naszego państwa w świecie" - czytamy w petycji, przekazanej przez Swobodę szefom polskich placówek dyplomatycznych.
Chcemy wskazać polskim kołom rządowym na ton ich wypowiedzi, w których wszyscy, poczynając od prezydenta Polski, wskazują nam, kogo mamy uważać za swoich bohaterów, a kogo nie. Mamy własnych bohaterów i będziemy ich szanować, nie zważając ani na stanowisko Polaków, ani na stanowisko Moskali (Rosjan). Andrij Mochnyk z partii Swoboda
Ocena działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii jest w Polsce jednoznacznie negatywna. (...) Mordy te budzą jednoznaczny sprzeciw społeczeństwa polskiego. fragment oświadczenia Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
"Polska także powinna przeprosić (Ukraińców - PAP) za politykę przymusowej polonizacji, którą prowadziła na ukraińskich ziemiach od XV wieku. (...) OUN pod kierownictwem Bandery, a później UPA walczyły na ukraińskiej ziemi i, w odróżnieniu od Armii Krajowej, nie sięgały po polskie, ani niczyje inne terytoria etniczne" - głosi dokument.
Mamy własnych bohaterów
- Chcemy wskazać polskim kołom rządowym na ton ich wypowiedzi, w których wszyscy, poczynając od prezydenta Polski, wskazują nam, kogo mamy uważać za swoich bohaterów, a kogo nie - powiedział Andrij Mochnyk z partii Swoboda. - Mamy własnych bohaterów i będziemy ich szanować, nie zważając ani na stanowisko Polaków, ani na stanowisko Moskali (Rosjan) - dodał.
Polska mówi głosem Moskali
Szef Swobody Ołeh Tiahnybok oświadczył w odpowiedzi, iż zdziwiony jest tym, że w kwestii Bandery, OUN i UPA Warszawa mówi jednym głosem z Moskwą. - Nie chciałbym zaostrzać tego problemu, ale reakcja Polski i ukrainofobia, która zaczęła się tam obecnie rozpowszechniać, odbywa się w tym samym czasie, gdy mamy do czynienia z histeryczną reakcją (na decyzje wobec Bandery, OUN i UPA - PAP) w Rosji - powiedział.
Tiahnybok zadeklarował następnie w rozmowie z PAP, iż gotów jest spotkać się z polskimi nacjonalistami, by wspólnie przedyskutować kwestie historyczne, które do dziś dzielą dwa narody. - Spotkajmy się za jednym stołem z historykami i politykami i rozwiążmy stare konflikty. Jeśli nacjonaliści z dwóch stron będą w stanie dojść do porozumienia, to może i politykom to się uda" - oświadczył Tiahnybok.
Bandera bohaterem
22 stycznia, podczas Dnia Jedności, odchodzący prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko specjalnym dekretem nadał Banderze tytuł Bohatera Ukrainy. Uznawany przez Polaków za zbrodniarza Bandera został pośmiertnie odznaczony "za niezłomny duch w służbie idei narodowej, bohaterstwo i poświęcenie w walce o niezależne państwo ukraińskie".
Bandera był przywódcą jednej z frakcji OUN, której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), obarczana jest odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etnicznej ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii zginęło - jak się ocenia - od 100 do 150 tys. Polaków.
Ocena jednoznacznie negatywna
Po odznaczeniu Bandery głos zabrał m.in. prezydencki minister Mariusz Handzik: - Z konsternacją przyjęliśmy decyzję o przyznaniu pośmiertnie przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy - skomentował. Sam prezydent powiedział, że "bieżące interesy polityczne zwyciężyły nad prawdą historyczną".
Kancelaria Lecha Kaczyńskiego wydała też oświadczenie, w którym napisano: "Ocena działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii jest w Polsce jednoznacznie negatywna". "Mordy te budzą jednoznaczny sprzeciw społeczeństwa polskiego" - głosi dokument wystosowany przez prezydencką kancelarię.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org