Tysiące Kolumbijczyków wyległo na ulice, bo przekonało się, że w kapitalizmie nie warto wierzyć w obietnice niebotycznych zysków za nic. Nie po raz pierwszy "piramidy finansowe" dały o sobie znać.
Rozruchy, miejscami regularne bitwy z policją i próby linczu rozgorzały w dziewięciu miastach Kolumbii. Policji ledwo udało się zapobiec tragedii, a nie było to łatwe, bo gniew tłumu był wielki.
Jego powodem jest nagłe zniknięcie właścicieli tzw. piramid finansowych, które miały gwarantować wielkie pieniądze (nawet 150 proc. zysku w pół roku!) z powierzonych im funduszy.
"Teraz sobie radźcie"
Samo zniknięcie właścicieli oczywiście nie wzbudziłoby takich emocji, gdyby nie to, że oszuści zabrali ze sobą całe zgromadzone w piramidach środki. Kolumbijczyków rozjuszyła też bezczelność "przedsiębiorców".
"Drodzy inwestorzy, dziękujemy za zaufanie i powierzenie nam waszych pieniędzy. Teraz za bycie
Drodzy inwestorzy, dziękujemy za zaufanie i powierzenie nam waszych pieniędzy. Teraz za bycie głupim i wiarę w finansowe szamaństwo, musicie znów zapracować na swoje pieniądze list pozostawiony przez właścicieli piramidy
Nie wszystkim oszustom starczyło jednak szczęścia - w mieście Pereira w centralnej Kolumbii, kilku z nich wpadło w ręce policji. Zatrzymani mogą jednak mówić, że mogło być gorzej. Gdyby nie policja, którą zresztą próbowali przekupić, rozszarpałby ich tłum.
"Nie ma nic za darmo"
Oliwy do ognia dolał kolumbijski rząd, który ustami wiceprezydenta Francisco Santosa przypomniał, że "nie ma nic za darmo na tym świecie i to się nie zmieni".
- Jeśli ktoś obiecuje podwoić wasze pieniądze w sześć miesięcy, próbuje was oszukać - zauważył przytomnie, ale niezbyt taktownie wiceprezydent.
Powtórka z albańskiej katastrofy?
Najbardziej spektakularny przypadek upadku piramid finansowych miał miejsce w 1997 r. w Albanii. Utrata 2 mld dolarów oszczędności wyprowadziła Albańczyków na ulice, a kraj na całe tygodnie pogrążył się w chaosie.
Rozjuszeni Albańczycy zniszczyli wtedy niemal całą własność państwową - o upadek piramid obwiniali bowiem rząd - a w ich ręce trafiło kilka milionów sztuk broni. Dopiero interwencja Unii Europejskiej położyła kres anarchii.
Źródło: Reuters