Zamaskowani ludzie, którzy wtargnęli na pokład "Arctic Sea" na Bałtyku szukali kokainy - napisał szwedzki dziennik "Metro", powołując się na kapitana frachtowca, który zniknął pod koniec lipca, i którego poszukują wszystkie rosyjskie okręty na Atlantyku.
- Byli ubrani na czarno. Przypominali elitarnych amerykańskich żołnierzy i byli bardzo profesjonalni - miał powiedzieć w rozmowie telefonicznej 31 lipca człowiek, podający się za kapitana "Arctic Sea". - Powiedzieli, że szukają kokainy, która miała być załadowana w Kaliningradzie. Mówili po angielsku, z dziwnym akcentem - dodał rozmówca gazety.
Zanim frachtowiec wyruszył do Finlandii po ładunek drewna, był naprawiany w Kaliningradzie - ośrodku przerzutu narkotyków.
Tajemnicze zaginięcie
Do incydentu na Bałtyku doszło niedaleko wyspy Olandia 24 lipca. Później jeszcze frachtowiec pod maltańską banderą, z 15-osobową rosyjską załogą przeszedł przez kanał La Manche (28 lipca nawiązał kontakt radiowy). Widziano go też niedaleko wybrzeży Portugalii.
Jednak "Arctic Sea" płynący z ładunkiem fińskiego drewna, nigdy nie dotarł do algierskiego portu Bidżaja. Na jego poszukiwania wysłano okręty rosyjskiej marynarki wojennej.
Źródło: msnbc.com