Na Izrael spadły rakiety przemycone z Libii?

Aktualizacja:

Palestyński atak na Izrael w ostatnich dniach został przeprowadzony za pomocą rosyjskich rakiet przeszmuglowanych do Strefy Gazy z Libii - twierdzi izraelski portal Debka. W kierunku izraelskich miast zostało wystrzelonych około 100 pocisków. 28 z nich udało się przechwycić po uruchomieniu Żelaznej Kopuły, czyli systemu obrony antyrakietowej Izraela. W ataku odwetowym w niedzielę o świcie zginęło 2 Palestyńczyków, w tym 12-letni chłopiec - twierdzi strona palestyńska.

Przez całą sobotę w stronę Izraela strzelano pociskami z wyrzutni rakiet typu Grad oraz rakietami przeciwpowietrznymi SA-7. Te stanowią rosyjską wersję amerykańskich pocisków Stinger i do Strefy Gazy dostały się z terytorium Libii - twierdzi Debka, powołując się na źródło bliskie ministrowi obrony, Ehudowi Barakowi.

Za ostrzał odpowiadają organizacje Islamski Dżihad i Ludowe Komitety Oporu, nad którymi sprawujący władzę w Strefie Gazy Hamas nie ma pełnej kontroli. W sumie w ostrzale rakietowym terytorium Izraela rannych zostało 6 osób, w tym jedna ciężko.

Zginął uczeń

W odpowiedzi na tak zmasowaną akcję izraelskie wojsko w niedzielę o świcie przypuściło kolejny atak skierowany na - jak głosił komunikat miejscowego MSW - "oddział bojowników na końcowym etapie przygotowań ostrzału rakietowego Izraela z północnej Strefy Gazy".

12-letni uczeń Ajub Assila, z obozu dla uchodźców Dżabalija w północnej Strefie Gazy, zginął w drodze do szkoły. W tym samym ataku ranny został inny, siedmioletni chłopiec z tej samej rodziny - podały agencji AFP źródła medyczne w Palestynie. Jednocześnie dodano, że w innym mieście "zginął palestyński bojownik". Rzeczniczka izraelskiej armii oświadczyła, że doniesienia o śmierci chłopca są sprawdzane.

Prawie równocześnie na Izrael spadły kolejne rakiety i pociski ze Strefy Gazy. Nikt nie został ranny. Izraelskie władze zaleciły mieszkańcom południowego Izraela, by pozostawali w pobliżu schronów. W niedzielę rano zamknięte były już wszystkie szkoły, a także Uniwersytet Ben Guriona w mieście Beer Szewa.

Terroryści na celowniku

Eskalacja przemocy w Strefie Gazy zaczęła się w piątek, gdy izraelskie lotnictwo zabiło dwóch Palestyńczyków, w tym przywódcę radykalnej organizacji Ludowe Komitety Oporu w Strefie Gazy, Zuhaira al-Kaisiego. Izraelska armia podała wówczas, że ugrupowanie przygotowywało atak terrorystyczny, który miał być przeprowadzony z półwyspu Synaj. W sumie od piątkowego popołudnia zginęło 17 Palestyńczyków, z czego 16 to bojownicy - podsumowała agencja Reutera.

Jeden z liderów Hamasu, Mahmud Zahar, udał się w sobotę do Egiptu, by starać się o wsparcie Kairu w wynegocjowaniu zawieszenia broni z Izraelem. Egipski minister spraw zagranicznych Mohammed Kamal Ali Amr potępił ostrzał Strefy i wezwał izraelskie wojsko do zaprzestania ataków.

Unia: stójcie!, USA: działajcie!

Zaniepokojenie sytuacją w Strefie Gazy i na południu Izraela wyraziła w sobotę szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. - Ubolewam z powodu cywilnych ofiar. Zasadniczą sprawą jest unikanie eskalacji przemocy i nakłaniam wszystkie strony do przywrócenia spokoju - stwierdziła lakonicznie. Tymczasem amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton potępiła ostrzał rakietowy prowadzony z Gazy i powiedziała w rozmowie z szefową izraelskiej opozycji Cipi Liwni, że "Izrael ma prawo się bronić".

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył podczas sobotniego spotkania z lokalnymi władzami na południu Izraela, że "Izrael uderzy w każdego, kto planuje atak na izraelskich obywateli". Zapowiedział też zakup kolejnych systemów obrony przeciwrakietowej Żelaznej Kopuły, która przechwyciła od piątku kilkadziesiąt palestyńskich rakiet.

Źródło: debka.com, PAP