Rosja daje wyraźny sygnał, że nie podoba jej się plan zwiększenia wojskowej obecności USA w Polsce. Rosyjskie MSZ określiło propozycje, jakie pojawiły się podczas wizyty Komorowskiego w USA, "jako zwiększanie potencjału kosztem bezpieczeństwa innych państw". Ostrzegło, że Moskwa uwzględni to w swoich planach wojskowych.
Po rozmowach prezydentów Polski i USA Bronisława Komorowskiego i Baraka Obamy doradca prezydenta RP Roman Kuźniar poinformował oficjalnie, że władze Stanów Zjednoczonych zaproponowały Polsce, by na polskim terytorium od połowy 2013 roku stacjonowało 16 myśliwców F-16 i cztery samoloty transportowe Hercules. Kuźniar dodał, że amerykańskie samoloty będą przebywały w Polsce, by wspólnie się szkolić. W sobotę taką możliwość zasygnalizował minister obrony narodowej RP Bogdan Klich.
Reakcja MSZ Rosji
- W MSZ Rosji zwrócono uwagę na ogłoszoną po spotkaniu prezydenta USA Baracka Obamy z prezydentem Polski Bronisławem Komorowskim w Waszyngtonie decyzję o rozmieszczeniu pododdziału Sił Powietrznych USA w miejscowości Łask, w Polsce, dla zapewnienia przyjęcia myśliwców i (samolotów) lotnictwa transportowego - głosi oświadczenie opublikowane na stronie internetowej rosyjskiego resortu spraw zagranicznych.
- Krok ten należy rozpatrywać w świetle NATO-owskiego planu, o którym dowiedziała się opinia publiczna, a który przewiduje obronę Polski i krajów Pribałtiki (Litwy, Łotwy i Estonii - red.) przed "możliwą agresją ze strony Rosji" - czytamy w komunikacie.
Rosyjskie MSZ przypomina, że "od 2009 roku na polskim terytorium rotacyjnie stacjonują amerykańskie baterie przeciwlotnicze Patriot, których prawdziwe przeznaczenie też rodzi pytania".
Przeciwnik czy partner?
Najwyraźniej zadziałał stary NATO-wski refleks zwiększania potencjału kosztem bezpieczeństwa innych państw. Jest to tym dziwniejsze, że wszystko to ma miejsce po pozytywnych rezultatach szczytu Rosja-NATO i deklaracji Sojuszu, że Rosja nie jest traktowana jako przeciwnik msz rosji
- Jest to tym dziwniejsze, że wszystko to ma miejsce po pozytywnych rezultatach szczytu Rosja-NATO (w Lizbonie) i deklaracji Sojuszu, że Rosja nie jest traktowana jako przeciwnik - zauważyło MSZ Rosji.
Moskwa ostrzega, że będzie zmuszona "uwzględniać amerykańsko-polskie plany przy realizacji własnych programów rozwoju sił zbrojnych i we współpracy ze swoimi sojusznikami".
- Uważamy jednak, że interesom bezpieczeństwa w Europie służyłyby odwrotne decyzje, zapewniające - jako minimum - że planowanie wojskowe nie będzie wymierzone przeciwko drugiej stronie - oświadczyło rosyjskie MSZ.
Miał być sojusz, a próba sił trwa
Już w środę "Niezawisimaja Gazieta" określiła plany zwiększenia obecności wojskowej USA w Polsce jako "dodatkowy ból głowy dla połączonego systemu obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji". W ocenie rosyjskiego dziennika, "rozmieszczenie w Polsce eskadry amerykańskich myśliwców F-16 podważa deklaracje Sojuszu Północnoatlantyckiego o budowie nowych partnerskich stosunków z Rosją".
Dziennik zwrócił uwagę, że samoloty F-16 mogą przenosić bomby atomowe B-61. Według "Niezawisimej Gaziety", "USA trzymają 200 takich ładunków jądrowych w swoich bazach w Europie i kategorycznie odmawiają wycofania ich stamtąd".
- Dla Rosji te bomby atomowe razem z myśliwcami F-16 u jej granic stanowią określone zagrożenia - zaznaczył dziennik i wyjaśnił, że "odległość od Szawli (Litwa - red.) lub z terytorium Polski do Smoleńska i Moskwy amerykańskie myśliwce mogą pokonać w kilkadziesiąt minut".
Dziennik nie wykluczył, że "USA rozmieszczają myśliwce u granic Rosji umyślnie, aby skłonić Moskwę do wycofania jej taktycznej broni jądrowej z europejskiej części kraju".
- Rosyjscy wojskowi się na to nie zgadzają. Jest istotna różnica w sytuacji z taktyczną bronią nuklearną Rosji i USA. W wypadku Rosji znajduje się ona na jej własnym terytorium i w centralnych bazach. W wypadku USA - na obcym terytorium - napisała "Niezawisimaja Gazieta".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Air Force