"Może skończyć się jak na Placu Tiananmen"

Goście "Rozmowy Rymanowskiego" o sytuacji w Egipcie
Goście "Rozmowy Rymanowskiego" o sytuacji w Egipcie
TVN24
Goście "Rozmowy Rymanowskiego" o sytuacji w EgipcieTVN24

Gość "Rozmowy Rymanowskiego", arabista Bogusław Zagórski, przewiduje, że wtorkowy "marsz milionów" w Aleksandrii i Kairze może się skończyć dla Egipcjan jak masakra na Placu Tiananmen w Pekinie dla Chińczyków w 1989 roku. - Czy wojsko wytrzyma to napięcie? - zastanawiał się. Politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas dodał, że szansą dla Egiptu jest Mohamed ElBaradei. - Czy Zachód może wyobrazić sobie lepszego kandydata? - pytał retorycznie.

Armia egipska w poniedziałek wieczorem zapewniła, że siły wobec protestujących i pragnących ustąpienia prezydenta Mubaraka nie użyje. - Ta deklaracja świadczy o wiążącym się sojuszu pomiędzy rewolucjonistami, a armią. Jej związki ze społeczeństwiem są mocniejsze, niż związek z dyktaturą - komentował Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.

A potem przyszedł rozkaz...

- Kadra wojskowa jest zainteresowana, żeby nic się nie zmieniło w jej statusie. Armia zastąpiła policję, bo ta się rozsypała - dodał Zagórski, dyrektor Instytutu Ibn Chalduna.

We wtorek właśnie armia będzie zabezpieczać marsze, w których wg zapowiedzi ma uczestniczyć nawet milion ludzi. - Czy wojsko wytrzyma to napięcie? Czy może w wojsku pokaże się siła dyspozycyjna, która wyda rozkaz strzelania. Wtedy może zakończyć się jak na Placu Tiananmen. Wojsko było wtedy z ludem, armia bratała się, a potem przyszedł rozkaz i wojsko zrobiło jatkę - przypomniał Zagórski.

Na czele opozycjonistów stanie Mohamed ElBaradei. - Zna Europę, zna Amerykę, ma nagrodę Nobla. Czy Zachód mógłby sobie wyobrazić lepszego kandydata? - ocenił go Kostrzewa-Zorbas. - Jest jednak mało znany w Egipcie, to znaczy nie jest tak znany jak chciałby być - dodał Zagórski.

Recenzowanie z dystansu

Kostrzewa-Zorbas zwrócił uwagę, że ważna będzie też reakcja innych krajów, głównie USA i UE. Ta jego zdaniem jest, jak na razie, niewystarczająca. - Myślę, że ostatnie znaki ze strony Zachodu są niepokojące dla rewolucji, bo to są sygnały bardzo ostrożne. To recenzowanie z dystansu. Nie ma przywitania rewolucji, która reprezentuje zachodnie ideały. To wstydliwa reakcja, czuję się zawstydzony - mówił.

Podobnego zdania był Zagórski. - USA prowadzą politykę kunktatorską. Jak Mubarak ucieknie, zostawią go na lodzie. Tak jak Sarkozy zostawił Ben Aliego (prezydenta Tunezji zmuszonego do ucieczki z kraju - red.) - powiedział. - Ulica źle myśli o Amerykanach, bo ci mają w tym rejonie własne cele strategiczne - dodał. Jak tłumaczył "Mubarak jest amerykański agentem - tak myśli ulica".

- W tym unikalnym momencie, gdy tworzy się kod genetyczny nowego Egiptu, nie można siedzieć na płocie i narzekać. A taka jest polityka Zachodu - zakończył Kostrzewa-Zorbas.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24