Unia nie chce wybuchu przemocy na Białorusi


Unia Europejska będzie śledzić rozwój sytuacji na Białorusi. Liczy też na to, że wszystkie strony powstrzymają się od wszelkiej przemocy - oświadczyła szefowa unijnej misji w tym kraju Andrea Wiktorin, cytowana przez portal Biełorusskije Nowosti.

- Jak mówiliśmy wczoraj, mamy nadzieję, że wszyscy zatrzymani zostaną wypuszczeni – powiedziała we wtorek Andrea Wiktorin, odnosząc się do osób zatrzymanych w związku z trwającymi od kilku tygodni protestami społecznymi.

Niemiecka dyplomatka, stojąca na czele przedstawicielstwa UE, podkreśliła, że współpracując z Białorusią w sferze polityki, gospodarki i spraw społecznych, Unia Europejska "pozostaje wierna konkretnym wartościom".

70 osób zatrzymanych

W poniedziałek masowe zatrzymania uczestników protestów społecznych na Białorusi skomentowała rzeczniczka unijnej dyplomacji Maja Kocijanczicz.

- Zatrzymania i wyroki dla pokojowych demonstrantów, w tym liderów ruchów opozycyjnych, stoją w sprzeczności z ogłoszoną przez Białoruś polityką demokratyzacji – powiedziała rzeczniczka. - Wzywamy do niezwłocznego uwolnienia zatrzymanych – zaapelowała.

Protesty przeciwko tak zwanemu dekretowi o "pasożytnictwie" (prezydenckiemu dekretowi nr 3), przewidującemu pobieranie podatku od osób niepracujących przez co najmniej 183 dni w roku i niezarejestrowanych jako bezrobotni, odbywają się w różnych miastach Białorusi od połowy lutego.

Według niezależnych obrońców praw człowieka, od początku marca władze zatrzymały ponad 70 osób. Część z nich została już skazana na kary aresztów lub grzywien, inni czekają na decyzje sądów.

Autor: tas/adso/jb / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: