Żanysz Bakijew, brat byłego prezydenta kraju, Kurmanbeka Bakijewa, nie zostanie wydany Kirgistanowi. Prokuratura Generalna Białorusi odrzuciła wniosek o jego ekstradycję. Bakijew jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym.
Swoją decyzję strona białoruska tłumaczy prawdopodobnymi prześladowaniami, jakie czekałyby syna byłego prezydenta po powrocie do kraju. "Dlatego wniosek Prokuratury Generalnej Republiki Kirgiskiej o wydanie Ż. Bakijewa został rozpatrzony odmownie" - można przeczytać na stronie internetowej białoruskiej Prokuratury Generalnej. O Bakijewie zrobiło się głośno pod koniec lata. W internecie znalazły się jego zdjęcia z Mińska, w pobliżu budynków administracji prezydenta Łukaszenki, zamieszczone 17 sierpnia przez białoruskiego działacza opozycyjnego, Michaiła Paszkiewicza. Kirgiski MSZ rozpoznał na nich poszukiwanego oraz dwóch innych mężczyzn, również poszukiwanych międzynarodowym listem gończym. Nie bez winy Bakijew oraz pozostali na zdjęciach mężczyźni to główni podejrzani o zabójstwo byłego szefa administracji prezydenta Kirgistanu Medeta Sadyrkułowa, jego kierowcy oraz dyrektora Międzynarodowego Instytutu Badań Strategicznych Siergieja Slepczenki. 22 sierpnia kirgiski MSZ wysłał w tej sprawie notę, która spotkała się jednak z brakiem reakcji ze strony białoruskiej. Następnie został odwołany na konsultacje ambasador Kirgistanu na Białorusi. Mińsk dał schronienie również samemu byłemu prezydentowi Kirgistanu, Kurmanbekowi Bakijewowi. Od ponad dwóch lat mieszka on na Białorusi, po tym jak ustąpił z urzędu na skutek rewolty w kraju. Bakijew uzyskał azyl polityczny. Według popularnego wśród Białorusinów portalu, tut.by, były prezydent otrzymał nawet białoruskie obywatelstwo i kupił dom za 2 miliony dolarów pod Mińskiem.
Autor: KSu//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24