Alaksandr Milinkiewicz, lider Ruchu "O Wolność" i kandydat na prezydenta Białorusi z 2006 r. uważa, że bojkot jesiennych wyborów parlamentarnych nie ma sensu. - Wyborów nie ma, nikt uczciwie nie liczy głosów. To oczywiste, że władza będzie określać skład nowego parlamentu - powiedział.
Jak zaznaczył Milinkiewicz, skuteczniejszy od bojkotu będzie aktywny udział sił demokratycznych w procedurach wyborczych i aktywny dialog społeczny z wyborcami.
- Ludziom trzeba dostarczyć więcej informacji o tym, co się dzieje, dlaczego jest w kraju kryzys, dlaczego obecna władza nie ma perspektyw. Ale ponieważ są więźniowie polityczni, wycofałbym się z wyborów przed samym głosowaniem - stwierdził.
"Pseudowybory do marionetkowej izby"
Podobne stanowisko zajął w sobotę opozycyjny Białoruski Front Narodowy (BNF). - Jeśli do rozpoczęcia głosowania w kraju będą jeszcze więźniowie polityczni i jeśli wszyscy nasi przedstawiciele nie zostaną włączeni do komisji wyborczych, wycofamy swoich kandydatów - oznajmił szef partii Alaksiej Janukiewicz.
Ludziom trzeba dostarczyć więcej informacji o tym, co się dzieje, dlaczego jest w kraju kryzys, dlaczego obecna władza nie ma perspektyw. Ale ponieważ są więźniowie polityczni, wycofałbym się z wyborów przed samym głosowaniem. Aleksandr Milinkiewicz
Rodziny białoruskich więźniów politycznych wezwały w zeszłym tygodniu do bojkotu wyborów do Izby Reprezentantów, nazywając je "pseudowyborami do marionetkowej izdebki". - Jakiekolwiek wybory powinno poprzedzić zwolnienie wszystkich bez wyjątku więźniów politycznych i ich rehabilitacja - podkreślił komitet "Wyzwolenie", utworzony przez rodziny osób aresztowanych na Białorusi po wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 r.
Opozycja bojkotuje
Kampanię "aktywnego bojkotu imitacji wyborów do marionetkowej Izby Reprezentantów" zapowiedziała jak dotąd rada koordynacyjna opozycyjnego ruchu Zjazdów Narodowych. Aktywny bojkot ma polegać m.in. na kampanii informacyjnej na temat programu wyjścia z kryzysu, domaganiu się uwolnienia więźniów politycznych oraz wyłonienia w wolnych wyborach nowego prezydenta, parlamentu i władz wszystkich szczebli.
Podobny bojkot jest gotowy rozpocząć od 25 marca komitet organizacyjny na rzecz stworzenia partii Białoruska Chrześcijańska Demokracja. Komitet zapowiada, że warunkiem jego udziału w wyborach jest m.in. uwolnienie więźniów politycznych, nowelizacja ordynacji wyborczej oraz zarejestrowanie BChD.
Zdławiony protest
Za udziałem w głosowaniu opowiedział się natomiast były opozycyjny kandydat w wyborach prezydenckich z 2010 r. Mikoła Statkiewicz, odbywający karę sześciu lat kolonii karnej za organizację masowych zamieszek podczas demonstracji opozycji w Mińsku w wieczór powyborczy. Podkreśla on, że uczestnictwo w kampanii pozwoli siłom demokratycznym przedstawić społeczeństwu swoje stanowisko.
19 grudnia 2010 roku w Mińsku brutalnie zdławiono protest przeciwko oficjalnym wynikom wyborów, dającym prawie 80 proc. poparcia urzędującemu prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Po demonstracji do aresztów trafiło ponad 600 osób. Kilkadziesiąt z nich stanęło przed sądem w sprawie karnej o masowe zamieszki, ponad 20 skazano na pobyt w kolonii karnej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia