Milczeli w proteście. 450 osób zatrzymanych

Aktualizacja:
W środę w Mińsku protestowało kilka tysięcy osób
W środę w Mińsku protestowało kilka tysięcy osób
EPA
W środę w Mińsku protestowało kilka tysięcy osóbEPA

Białoruska milicja rozbiła w środę wieczorem demonstrację przeciwko prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence w centrum Mińska i wielu innych białoruskich miastach. Zatrzymano blisko 450 osób, w tym dziennikarzy. Większość aresztowanych została jednak szybko zwolniona.

Akcja pod nazwą "Rewolucja za pośrednictwem sieci społecznej" odbyła się w środę po raz trzeci. Jej organizatorzy przez internet zapraszają ludzi, by przyszli na centralne place w swoich miastach i wzięli udział w milczącym proteście. Uczestnicy nie wykrzykują żadnych haseł, nie wykorzystują też zabronionej, opozycyjnej symboliki narodowej.

Według niezależnej białoruskiej gazety internetowej, "Biełorusskije Nowosti", w środę akcje protestu odbyły się we wszystkich sześciu miastach obwodowych Białorusi i w dziesiątkach mniejszych miast.

Łapanka na ulicach Mińska

Godzinę przed planowanym protestem Plac Październikowy w centrum stolicy był już obstawiony przez milicję, Po mieście krążyły autobusy wypełnione funkcjonariuszami, do których co chwila wprowadzano młodych ludzi zaczepionych na ulicy. Kilka osób zostało pobitych, wiele miało porwane ubrania.

Pomimo tego około tysiąca osób miało się zebrać na Prospekcie Niepodległości, głównej alei miasta. Zostali jednak szybko rozproszeni przez OMON. W Mińsku miało zostać zatrzymanych około 200 osób. - Wszystkich, albo prawie wszystkich, zwolniono jeszcze w środę - powiedział rzecznik centrum obrony praw człowieka "Wiasna", Walancin Stefanowicz.

Tymczasem niezależna gazeta internetowa "Biełorusskije Nowosti" pisze, powołując się na agencję BiełaPAN, że w czwartek rozpoczęły się procesy niektórych zatrzymanych. Według wstępnych danych obrońców praw człowieka, ma być sądzonych około 15 osób oskarżonych o "drobne chuligaństwo".

Zatrzymani dziennikarze

Przed rozpoczęciem demonstracji w Mińsku milicjanci zatrzymali dziennikarza opozycyjnego Radia Swaboda, Aleha Hrudziłowicza. Radio podało, że gdy próbował się opierać, przewrócili go i uderzyli, a potem zaciągnęli go do autobusu milicyjnego. Wykasowali nakręcone przez niego kamerą materiały i zniszczyli mikrofon.

W ich ręce trafili też: dziennikarz agencji Interfax, Rusłan Ryndziewicz, Alesia Pilecki z opozycyjnej "Naszej Niwy", a także operator niezależnej agencji BiełaPAN, Paweł Padabied.

Protest w Grodnie

W tym samym czasie w Grodnie na centralnym Placu Radzieckim zebrało się ponad 100 osób. Tam uczestnicy akcji wtopili się w tłum, który przyszedł na oficjalny koncert. Milicja mimo to co chwila wyciągała młodych ludzi. Jeden z nich, mający własną kamerę, został przytrzymany przez milicjanta.

- Bez powodu zaczęli mnie prosić o okazanie dokumentów. Potem schwycili mnie za ręce i zaczęli ciągnąć nie wiadomo gdzie, ale ludzie okrążyli mnie i zaczęli głośno klaskać, udało się mnie odbić - relacjonował potem. Najprawdopodobniej jednak w wyniku protestu kilka osób zostało zatrzymanych i przewiezionych na komendy.

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: EPA