CDU-CSU prawdopodobnie zakończy współpracę z SPD. Według badań exit-polls, 33,5 proc. głosujących w niemieckich wyborach parlamentarnych wybrało partię Angeli Merkel. Decydujący jednak jest wynik liberałów z FDP. Jeśli zgodnie z badaniami otrzymają oni 15 proc. głosów, to CDU-CSU będzie mogła stworzyć z nimi rząd większościowy. To oznaczać będzie koniec wielkiej koalicji z socjalistami, którzy - według sondaży - otrzymali 22,5 proc.
Według ostatnich doniesień telewizji ARD, podział głosów jest następujący: CDU-CSU - 33,5 proc., SPD - 22,5 proc., FDP - 15 proc., Zieloni - 10,5 proc., Lewica - 12,5 proc. Nieznacznie inne wyniki przekazywała wcześniej stacja ZDF: CDU-CSU - 33,5 proc., SPD - 23,5 proc., FDP - 14,5 proc, Zieloni - 10 proc., Lewica - 13 proc. Taki rozkład gwarantuje chadekom możliwość stworzenia koalicji z FDP, a nie dotychczasowym partnerem SDP.
Koalicyjne roszady
Jeszcze przed wyborami kierowani przez Merkel chadecy dążyli do utworzenia po wyborach koalicji z liberalną FDP. Zdaniem niemieckiej kanclerz tylko taka konstelacja pozwoli krajowi szybko wyjść z recesji gospodarczej. A to był właśnie dominujący temat w kampanii wyborczej. Oba ugrupowania zapowiadają w swych programach wyborczych obniżenie podatków.
Według opublikowanego w piątek sondażu instytutu Forsa, chadeckie partie CDU i CSU mogły liczyć na 33-procentowe poparcie, FDP zaś - na 14 proc. Z kolei Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) miała otrzymać 25 proc., Zieloni - 10 a postkomunistyczna Lewica - 12 proc.
- Wyścig nie jest rozstrzygnięty - mówił na ostatnich spotkaniach wyborczych kandydat SPD na kanclerza Frank-Walter Steinmeier. Ostrzegał, że ewentualna czarno-żółta koalicja (CDU i FDP) doprowadzi do głębokich podziałów socjalnych w Niemczech.
1/3 nie wiedziała co zrobi
Jak wcześniej wynikało z wyników sondaży, w tym roku rekordowa była liczba wyborców niezdecydowanych. W ostatnim tygodniu przed wyborami około jednej trzeciej uprawnionych nie wiedziało jeszcze, kogo poprze albo czy w ogóle pójdzie głosować. Lokale wyborcze otwarte były w godz. 8.00 do 18.00. Do głosowania uprawnionych było ponad 62,2 mln mieszkańców Niemiec. Około 3,5 miliona mogło pójść do urn po raz pierwszy.
O udział w wyborach apelowali na finiszu kampanii politycy, a także znane osobistości. W sobotę wieczorem kandydaci sześciu głównych partii politycznych wystąpili w rozrywkowym programie "TV Total" telewizji Pro7, prowadzonym przez popularnego prezentera Stefana Raaba. Zachęcali do udziału w głosowaniu przede wszystkim młodych ludzi, w tym głosujących po raz pierwszy, wśród których grupa niezdecydowanych jest największa.
Dlaczego Merkel?
O tym, dlaczego Niemcy najprawdopodobniej znów dadzą fotel kanclerski Merkel mówił na antenie TVN24 politolog Dr Kai-Olaf Lang z berlińskiej "Fundacji Nauka i Polityka”.
- To jest związane ze stylem rządzenia pani kanclerz, ona jest politykiem nieideowym, ona jest politykiem, który nie jest twardym liderem, ale który więcej słucha niż głośno mówi i w ten sposób uzyska zaufanie wyborców – ocenił niemiecką cenę polityczną.
- Niemcy są takim państwem środka i dlatego co do treści i co do sposobu rządzenia ona (kanclerz Merkel – red.) nadal jest dość popularna – dodał.
Zaznaczył, że choć większość Niemców obawia się koalicji CDU-FPD ze względu na wysokie cięcia budżetowe, to do tych cięć i tak dojdzie, niezależnie od tego, kto będzie rządził.
Mandaty nadwyżkowe dla chadeków?
Korzystne dla chadeków okazać się może rozwiązanie niemieckiego systemu wyborczego, które otwiera drogę do uzyskania dodatkowych miejsc w parlamencie - ponad przewidzianą w ordynacji liczbę 598 deputowanych. Zjawisko tzw. mandatów nadwyżkowych związane jest z obowiązującym w Niemczech mieszanym systemem wyborczym. Połowę członków Bundestagu wybiera się w okręgach jednomandatowych w większościowym głosowaniu, a drugą połowę - z list partyjnych na zasadzie proporcjonalności. Każdy wyborca dysponuje dwoma głosami.
Ugrupowanie, które zdobywa w okręgach jednomandatowych więcej miejsc w Bundestagu, niż wynika to z podziału na podstawie głosów oddanych na listę partyjną, ma prawo do nadwyżkowych mandatów. W mijającej kadencji jest 16 posłów, którzy otrzymali taki dodatkowy mandat, a cały Bundestag liczy 614 deputowanych.
Źródło: PAP, lex.pl