Burmistrz Tijuany, miasteczka na granicy Meksyku z USA, ogłosił "kryzys humanitarny" w związku z przybyciem ponad pięciu tysięcy migrantów z Ameryki Środkowej. Zaapelował do międzynarodowych organizacji, m.in. do ONZ o pomoc - podała w piątek agencja EFE.
Burmistrz Tijuany Juan Manuel Gastelum zarzucił meksykańskiemu rządowi federalnemu, że nie zrobił wystarczająco dużo, aby pomóc miastu w poradzeniu sobie z napływem migrantów. Dodał, że w rezultacie musiał odwołać się do społeczności międzynarodowej. - Tijuana zmaga się z kryzysem humanitarnym z powodu braku wsparcia ze strony rządu federalnego - powiedział Gastelum. Ocenił, że koszt pobytu migrantów w Tijuana wynosi ponad 500 tysięcy pesos, czyli prawie 25 tysięcy dolarów dziennie.
"Nie zadłużę Tijuany"
Gastelum poinformował, ze odmawia "narażania na szwank publicznych usług miasta" w celu wsparcia migrantów, a także dodał, że nie będzie angażował środków miejskich na rzecz migrantów. - Nie wydam pieniędzy mieszkańców Tijuany, nie zadłużę Tijuany - zadeklarował burmistrz. Władze poinformowały, że 108 osób pochodzących z Ameryki Środkowej zostało zatrzymanych, 104 otrzymały kary admiracyjne, a czterem osobom postawiono zarzuty kradzieży, wywoływania zamieszek, zatarć z przedstawicielami władz i posiadania narkotyków.
Karawana u granic USA
Prezydent Donald Trump nazwał karawanę migrantów z krajów Ameryki Środkowej, którzy przez Meksyk mają zamiar dotrzeć do USA, "inwazją", a na początku listopada zapowiedział, że Stany Zjednoczone mogą wysłać 15 tysięcy żołnierzy na granicę, aby ich powstrzymać.
Największa karawana migrantów wyruszyła z Hondurasu 13 października. Do Stanów Zjednoczonych zmierzają również inne, mniejsze.
Mieszkańcy Ameryki Środkowej do USA uciekają przed przemocą, prześladowaniem i ubóstwem w swoich krajach. Podróż ta jest często bardzo niebezpieczna, migranci twierdzą więc, że czują się pewniej, podróżując w grupie.
Burmistrz Tijuana, miasteczka na granicy Meksyku z USA, ogłosił „kryzys humanitarny” w związku z przybyciem ponad 5 tys. migrantów z Ameryki Środkowej i zaapelował do międzynarodowych organizacji takich jak ONZ o pomoc - podało EFE w piątek. Burmistrz Tijuany Juan Manuel Gastelum zarzucił meksykańskiemu rządowi federalnemu, że nie zrobił wystarczająco dużo, aby pomóc Tijuanie, małemu miastu granicznemu, w radzeniu sobie z napływem migrantów i dodał, że w rezultacie musiał odwołać się do społeczności międzynarodowej. "Tijuana zmaga się z kryzysem humanitarnym z powodu braku wsparcia ze strony rządu federalnego" - powiedział Gastelum i dodał, że koszt pobytu migrantów w Tijuana wynosi ponad 500 tys. pesos, czyli prawie 25 tys. USD dziennie. Gastelum poinformował, ze odmawia "narażania na szwank publicznych usług miasta" w celu wsparcia migrantów, a także dodał, że nie będzie angażował środków miejskich na rzecz migrantów. "(...) nie wydam pieniędzy mieszkańców Tijuany, nie zadłużę Tijuany (...)" - powiedział burmistrz. Władze poinformowały, że 108 osób pochodzących z Ameryki Środkowej zostało zatrzymanych, 104 otrzymały kary admiracyjne, a czterem osobom postawiono zarzuty kradzieży, wywoływania zamieszek, zatarć z przedstawicielami władz i posiadania narkotyków.
Autor: ads//plw / Źródło: PAP