Okrągły stół, cztery krzesła, cztery kufle i czterej mężczyźni - w Białym Domu Barack Obama przy piwie mediował w sporze sierżanta Jamesa Crowleya i prof. Henry'ego Louisa Gatesa. Do mężczyzn dołączył niezapowiedziany wcześniej gość - wiceprezydent Joe Biden.
- Rozmawialiśmy szczerze - po spotkaniu powiedział sierżant Crowley, który prof. Gatesa zatrzymał podczas jego próby dostania się do własnego domu. Drzwi się zablokowały i profesor wraz z taksówkarzem próbował je sforsować.
Wtedy pojawiła się policja. Gates się wylegitymował, ale mimo to został odwieziony na posterunek, bo ponoć się awanturował i zarzucił policjantowi rasizm. W całą sprawę włączył się potem Barack Obama, który zachowanie policjanta najpierw nazwał głupim, a potem się z tego wycofał. Żeby panów pogodzić, zaprosił ich na piwo do Białego Domu.
Kto co pił?
Ta informacja zelektryzowała opinię publiczną. Głównym tematem poruszanym w mediach był jednak nie przebieg rozmów między zwaśnionymi mężczyznami, a trunki, które sobie zamówili. Prezydent Obama usiadł przy popularnym Bud Light'cie.
Prof. Gates chciał się napić jamajskiego piwa Red Stripe, z niewyjaśnionych powodów otrzymał jednak bardziej neutralnego etnicznie Samuela Adamsa Light, z najpopularniejszego browaru na harvardzkim kampusie. Sierżant Crowley wypił zamówione białe Blue Moon, a wiceprezydent Biden spokojnie usiadł przy bezalkoholowym Bucklerze.
Wszyscy zadowoleni
- Chciałem podziękować panom za przyjacielską, inspirującą rozmowę - powiedział Barack Obama. Prof. Gates na swojej stronie internetowej napisał pean na cześć pracy policji, tego spotkania i związanych z nim "możliwości wzajemnego zrozumienia". "Mam nadzieję, że poznamy się lepiej" - zaznaczył profesor.
Źródło: CNN, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters / PAP/EPA