W największym mieście na południu Francji z powodu protestu pracowników przeciw reformie emerytalnej przez 14 dni nikt nie wywoził odpadków. Wciąż zalegają tam zwały śmieci, według mediów może ich być nawet 10 tysięcy ton.
Wielkie sprzątanie trwa. Zakończy się jednak dopiero w przyszłym tygodniu.
Śmierdzący problem
W niektórych miejscach nieczystości blokują całe ulice i chodniki miasta, a porywane przez wiatr odpadki unoszą się w powietrzu.
Mieszkańcy Marsylii skarżą się na odór oraz plagę szczurów i karaluchów. Z powodu alarmującej sytuacji sanitarnej już w ubiegłym tygodniu władze miasta zmobilizowały wojsko i strażaków.
Liczne przeciwności
"Wielkie sprzątanie" napotyka nowe problemy, bo w środę rano po zakończeniu strajku służb oczyszczania, 150 związkowców zablokowało spalarnię śmieci w tym mieście.
Liczne protesty przeciw reformie emerytalnej bardzo utrudniają życie marsylczykom. Miasto zostało nazwane przez prasę "bastionem kontestacji".
Od blisko miesiąca trwa strajk obsługi portu w pobliżu miasta. Protestujący blokują statki z surową ropą i produktami petrochemicznymi. Z tego powodu kilkadziesiąt tankowców czeka wciąż na rozładunek na redzie.
Związkowcy z portu sprzeciwiają się nie tylko reformie emerytalnej. Są przeciwni także zapowiadanej we Francji reformie sposobu zarządzania portami.
Władze miasta vs. związkowcy
Mer Marsylii Jean-Claude Gaudin oskarżył w środę związkowców o to, że traktują mieszkańców miasta niczym swoich "zakładników".
- Związkowcy całkowicie zablokowali miasto. I niech nikt mi nie mówi, że mam to akceptować - oburzał się Gaudin przed mikrofonami radia France Info. Atakował też działaczy związkowych za "zaślepienie".
Strajk pracowników zakładów oczyszczania miasta zakończył się we wtorek.
Źródło: PAP