"Łukaszenka myśli, że wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku, ale to radziecki zegarek"

Wynik wyborów jest łatwy do przewidzeniaPAP/EPA

Zakończyły się wybory parlamentarne na Białorusi, które budzą wiele zastrzeżeń obserwatorów międzynarodowych. - Alaksandr Łukaszenka chciałby, aby polscy obserwatorzy uczyli się od Białorusi demokracji, bo wydaje mu się, że wszystko tu chodzi jak w szwajcarskim zegarku, ale to niestety radziecki zegarek, który chodzi tak, jak chce władza, i wynik wyborów też będzie taki, jak ona chce - mówił obserwator z ramienia Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, Michał Szczerba (PO).

Na Białorusi zamknięto lokale wyborcze po niedzielnym głosowaniu mającym wyłonić 110 deputowanych Izby Reprezentantów, izby niższej parlamentu. Centralna Komisja Wyborcza (CKW) poinformowała, że zaczęła otrzymywać skargi na nieprawidłowości.

Według sekretarza CKW Mikałaja Łazawika frekwencja do godz. 18 (godz. 17 czasu polskiego), a więc na dwie godziny przed zamknięciem lokali wyborczych, wyniosła 65,9 proc. - Można powiedzieć, że wybory się odbyły - oznajmił Łazawik.

Łukaszenka vs. obserwatorzy

Alaksandr Łukaszenka powiedział w niedzielę, że polscy obserwatorzy wyborów do niższej izby białoruskiego parlamentu mogą się na Białorusi nauczyć, jak należy przeprowadzać wybory. - My bez polskich polityków połapiemy się, jak budować własne życie - oznajmił białoruski prezydent, poproszony o skomentowanie wypowiedzi niektórych międzynarodowych obserwatorów, w tym polskich, o niedemokratycznym przebiegu wyborów parlamentarnych na Białorusi. Łukaszenka odpowiadał na pytania dziennikarzy w Mińsku po oddaniu głosu w niedzielnych wyborach do Izby Reprezentantów. "Wynik wyborów będzie taki, jaki chce Łukaszenka" Polski obserwator Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Michał Szczerba (PO) potwierdził w niedzielę swe zastrzeżenia wobec procesu wyborczego na Białorusi. Zwrócił uwagę m.in. na eliminowanie opozycji z wyborów poprzez selektywną rejestrację kandydatów, śladową obecność jej przedstawicieli w komisjach wyborczych, ograniczanie jej dostępu do mediów i wreszcie publiczne oczernianie. Według niego najbardziej kontrowersyjny mechanizm to przedterminowe głosowanie, które trwało pięć dni przed właściwym dniem wyborów. - Obserwatorzy nie mieli możliwości kontrolowania tego głosowania, w ramach którego oddało głos ponad 25 proc. uprawnionych - zaznaczył Szczerba.

I dodał: - Poważne zastrzeżenia budzi też skład komisji wyborczych. Przewodniczącym komisji i jego zastępcą zawsze zostają osoby zaufane i całkowicie dyspozycyjne wobec władz reżimu i przeszkolone w metodach manipulacji i sposobie liczenia głosów. Jak podsumował Szczerba, "Alaksandr Łukaszenka chciałby, aby polscy obserwatorzy uczyli się od Białorusi demokracji, bo wydaje mu się, że wszystko tu (na Białorusi-red.) chodzi jak w szwajcarskim zegarku, ale to niestety radziecki zegarek, który chodzi tak, jak chce władza i wynik wyborów też będzie taki, jak ona chce".

"Brak pożądanej równowagi" Także inny polski obserwator, Henryk Smolarz (PSL), powiedział, że proces przeprowadzania wyborów w całości - od sposobu rejestracji kandydatów i członków komisji wyborczych, poprzez zaplecze gastronomiczne zapewniane w lokalach wyborczych, po dowożenie urn do domów na życzenie wyborców - "pokazuje pewną sprawność systemu, ale na pewno nie sprzyja demokracji". Zastrzeżenia wobec głosowania ma również szef misji obserwacyjnej Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR) OBWE na wybory Antonio Miloszoski. - Misja OBWE stwierdza brak pożądanej równowagi w formowaniu komisji wyborczych. Równowaga ta jest niezbędna, aby każdy uczestnik procesu (wyborczego-red.) miał zaufanie do komisji" - podkreślił podczas wizyty w jednym w mińskich lokali wyborczych. 750 międzynarodowych obserwatorów Wybory do Izby Reprezentantów obserwuje ponad 750 międzynarodowych obserwatorów. Misja ZP OBWE składa się z ponad 70 osób. Ze strony polskiej w jej skład oprócz Szczerby i Smolarza wchodzą Barbara Bartuś i Andrzej Jaworski (oboje z PiS). Polacy obserwowali w niedzielę dwa okręgi wyborcze - jeden w samym Mińsku i drugi niedaleko białoruskiej stolicy. Wszystkie wybory, jakie odbywały się na Białorusi od 1996 roku, zostały uznane przez OBWE za nieuczciwe. Z tego powodu szefowa i sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej, Lidzija Jarmoszyna i Mikałaj Łazawik, zostali objęci sankcjami wizowymi przez UE i USA. Według danych CKW z godz. 16 (godz. 15 polskiego czasu), w wyborach wzięło już udział 58,6 proc. obywateli, włączając w to głosowanie przedterminowe. Wybory w poszczególnych okręgach będą ważne, jeśli frekwencja wyniesie co najmniej 50 proc.

Autor: dp//gak / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA

Raporty: