Iran oficjalnie przyznał, że zbudował drona zestrzelonego w miniony weekend nad Izraelem. Irański minister obrony uznaje to za pokaz wielkich możliwości sił zbrojnych swojego kraju. - Reżim syjonistyczny został pokonany - stwierdził Ahmad Vahidi.
Lot małego samolotu bezzałogowego miał miejsce w miniony weekend. Maszyna wystartowała z kontrolowanego przez Hezbollah południowego Libanu i po locie nad Morzem Śródziemnym wtargnęła nad południowy Izrael.
Po kilku godzinach zestrzelił ją izraelski myśliwiec F-16I, aczkolwiek nie bez problemów. Pierwsza rakieta powietrze-powietrze krótkiego zasięgu Python IV nie trafiła i sprawę "załatwiła" dopiero druga. Lot nad tajnymi bazami? Jak twierdzi brytyjska gazeta "Sunday Times", powołując się na anonimowe źródła, dron miał wykonać szereg zdjęć tajnych baz izraelskiego wojska. Samolot miał sfotografować między innymi wyrzutnie rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi (które należą do największych tajemnic Izraela), lotnisko wojskowe i być może ośrodek w Dimonie, gdzie Izrael opracowuje i buduje swoją broń jądrową. Brytyjska gazeta twierdzi, że robot wysyłał wykonane zdjęcia do swoich kontrolerów. Przez kilka dni nie było wiadomo, kto wysłał rzeczonego drona, ale najpierw przyznał się do tego Hezbollah, a w niedzielę wieczorem Iran. Maszyna miała zostać przeszmuglowana w częściach do Libanu, a tam złożona i wysłana w powietrze przez islamistów. Jak oznajmił lider Hezbollahu, Hassan Nasrallah, jego organizacja miała prawo naruszyć przestrzeń powietrzną Izraela, bowiem ten często narusza przestrzeń powietrzną Libanu. W niedzielę minister obrony Iranu oznajmił, że to przemysł zbrojeniowy jego kraju zbudował drona. - Iran ma wielkie możliwości militarne, które są na usługach naszego islamskiego narodu - stwierdził Vahidi. - Reżim syjonistyczny został pokonany, i nie ma już podstaw by tyranizować krajów arabskich - dodał.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, "Jerusalem Post"
Źródło zdjęcia głównego: IAF