Flesze, kamery, wielkie emocje, łzy szczęścia i gorycz porażki - Vancouver jest sportowym centrum świata. Ale nie tylko - dla 3 tysięcy bezdomnych mieszkających w mieście jest także stolicą biedy.
- Nie poddałem się, jeśli chodzi o moje życie, poddałem się, bo nie chcę codziennie robić tego samego - mówi Louise Belmont, jeden z bezdomnych mieszkających w mieście. Kiedyś był stolarzem, dziś zarabia znajdując i sprzedając puszki i plastikowe butelki.
Dzięki Igrzyskom Olimpijskim znacznie łatwiej mu o zarobek - butelki leżą wszędzie. - Wiele osób wychodzi do miasta - komentuje przewodnik TVN24 po innym Vancouver.
W ciągu ostatnich 7 lat liczba bezdomnych wzrosła tu dwukrotnie. Z jednej strony trwały przygotowania do Igrzysk i powstawały nowe obiekty, z drugiej - część mieszkańców miasta musiała zamienić domy na schroniska dla bezdomnych, ulice albo ławki w parku.
Narkomani obok wioski olimpijskiej
Jeszcze więcej niż bezdomnych jest w kanadyjskim mieście narkomanów - około 12 tysięcy. Zaledwie kilkaset metrów od wioski olimpijskiej znajduje się centrum medyczne, gdzie przeprowadzane są narkotykowe odwyki i... gdzie zrobić sobie można narkotykowy zastrzyk.
- Przychodzący otrzymują wszystko na tacy: dostają potrzebne akcesoria, jak igły czy rękawiczki. Wszystko, by podać sobie narkotyk - mówi Ronald Joe, lekarz pracujący w centrum Vancouver Costal Health. Pomysł kontrowersyjny, ale dzięki temu śmiertelność z powodu przedawkowania spadła do zera.
Czy za sprawą sportowych wydarzeń ktoś usłyszy o problemach tego drugiego Vancouver?
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24