Londyn boi się o BP


Wojownicza retoryka prezydenta USA Baracka Obamy skierowana pod adresem BP poważnie zaniepokoiła Wielką Brytanię. Obawy wywołują nie tylko zapowiedzi surowego potraktowania koncernu odpowiedzialnego za wyciek ropy, ale także gwałtowny spadek wartości jego akcji, co może dotkliwie uderzyć w obywateli na Wyspach.

David Cameron, premier Wielkiej Brytanii, znalazł się pod silną presją we własnym kraju, kiedy brytyjski koncern stał się celem bezpośrednich ataków ze strony administracji Obamy. Wielu Brytyjczyków obawia się o stabilność i przyszłość BP, który jest ważny dla gospodarki Albionu.

Czarne chmury nad BP

Akcje paliwowego koncernu straciły już połowę swojej wartości od początku kryzysu w Zatoce Meksykańskiej, operacja zablokowania wycieku kosztowała już miliard dolarów, a amerykańscy politycy nawołują do ukarania koncernu. Wszystko to razem, połączone z zalewem prywatnych pozwów kierowanych do sądów przez obywateli USA dotkniętych przez katastrofę ekologiczną, oznacza ciężkie czasy dla BP. Nie mniej istotna jest wielka skaza na wizerunku koncernu.

Dla wielu brytyjskich inwestorów znaczny spadek wartości BP oznacza wymierne straty finansowe, dlatego też wywierają silną presję na swój rząd, aby pomóc koncernowi. Paliwowy gigant odpowiada za 12-13 procent wszystkich dywidend wypłacanych w Wielkiej Brytanii.

Wielka Brytania pomoże

Cameron podczas swojej czwartkowej wizyty w Afganistanie, zapowiedział, że Londyn jest gotowy pomóc BP w poradzeniu sobie ze skutkami wycieku ropy. Dodał, że poruszy tę kwestię podczas swojej rozmowy z Obamą, która ma się odbyć za kilka dni.

- Wyciek w Zatoce Meksykańskiej to katastrofa ekologiczna. BP musi zrobić wszystko co tylko możliwe, żeby poradzić sobie z tą sytuacją i rząd Wielkiej Brytanii jest gotowy w tym pomóc. Jednocześnie w pełni rozumiem frustrację amerykańskich władz - stwierdził brytyjski premier.

Delikatna równowaga

Wobec pojawiających się w mediach pytań o pogorszenie się stosunków na linii Waszyngton - Londyn, departament stanu USA wydał w czwartek wieczorem oświadczenie. Według niego, wyciek ropy to sprawa pomiędzy władzami USA a prywatną firmą i nie wpłynie ona na relacje pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią.

Teraz David Cameron musi ostrożnie wyważyć potrzebę ochrony interesów gospodarczych swojego kraju z koniecznością utrzymania dobrych relacji ze swoim najbliższym sojusznikiem.

Źródło: reuters, pap