Lekarze bez Granic: Świat przegrywa z Ebolą. "Koalicja bezczynności"


Świat przegrywa batalię z rozszerzaniem się epidemii Eboli w Afryce Zachodniej - powiedziała we wtorek w ONZ szefowa organizacji Lekarze bez Granic Joanne Liu.

- W ciągu sześciu miesięcy najgorszej w historii epidemii Eboli świat przegrywa batalię, aby ją zahamować. Władze nie walczą z tym międzynarodowym zagrożeniem - oznajmiła Liu w trakcie dyskusji w siedzibie ONZ w Nowym Jorku.

Nie podjęto szerokiej akcji

- Od wydania 8 sierpnia przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) komunikatu określającego epidemię wirusa Eboli w Afryce Zachodniej jako sytuację nadzwyczajną dla zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym, której powstrzymanie wymaga nadzwyczajnych środków, nie podjęto szerokiej akcji i poszczególne państwa zadowoliły się przyłączeniem do światowej koalicji bezczynności - oceniła.

Liu zaapelowała na forum ONZ do wspólnoty międzynarodowej o sfinansowanie jak największej liczby łóżek, aby można było zwiększyć liczbę szpitali polowych, wysłanie wykwalifikowanego personelu medycznego i zorganizowanie przenośnych laboratoriów w Gwinei, Sierra Leone i Liberii.

"Musimy odmawiać chorym"

W opublikowanym we wtorek osobnym komunikacie Lekarze bez Granic podkreślają szczególną ostrość kryzysu medycznego w stolicy Liberii, gdzie "koniecznych jest dodatkowo 800 łóżek".

- Każdego dnia musimy odmawiać chorym, gdyż nasz ośrodek jest przepełniony - ubolewa Stefan Liljegren, koordynator ds. organizacji w szpitalu Elwa 3 w Monrowii.

Z powodu braku miejsc w szpitalach w Liberii i Sierra Leone chorzy umierają, a ich ciała gniją na ulicach, co zwiększa ryzyko rozprzestrzeniania się epidemii - alarmują Lekarze bez Granic.

Podczas spotkania w siedzibie ONZ w Nowym Jorku dyrektor WHO Margaret Chan podkreśliła, że "Ebola stała się zagrożeniem międzynarodowym, które wymaga światowej odpowiedzi", a epidemia nie ogranicza się tylko do "choroby afrykańskiej". "Uważamy, że epidemia może być kontrolowana i taka będzie" - zaznaczyła.

Zastępca sekretarza generalnego ONZ Jan Eliasson uważa, że ONZ powinna "zwiększyć zaangażowanie swych członków w koordynację" walki z chorobą. Przypomniał tu takie katastrofy jak tsunami w Azji Południowo-Wschodniej i trzęsienie ziemi na Haiti, "gdzie "kraje członkowskie odegrały bardzo aktywną rolę".

Według WHO na dzień 26 sierpnia wirus Eboli spowodował śmierć 1550 osób na 3069 przypadków zachorowań; z czego 694 w Liberii, 430 w Gwineii i 422 w Sierra Leone.

WHO ocenia, że opanowanie epidemii, która może dotknąć 20 tys. ludzi, może potrwać od sześciu do dziewięciu miesięcy i kosztować co najmniej 490 mln dolarów.

Autor: adso//rzw/kwoj / Źródło: PAP

Raporty: