Dwa dni zajęło władzom Bangladeszu stłumienie buntu żołnierzy paramilitarnych sił ochrony pogranicza. Teraz w całym kraju służby bezpieczeństwa aresztują najbardziej aktywnych buntowników.
- Aresztowaliśmy prawie 200 żołnierzy BDR (ang. Bangladesh Rifles), którzy zbiegli z koszar w cywilnych przebraniach. Otrzymaliśmy rozkaz zatrzymania buntowników - powiedział rzecznik elitarnej jednostki sił bezpieczeństwa, Abdul Kalam Azad.
Wokół kwatery BDR w Dhace ustawiono posterunki kontrolne. Podobne punkty powstały na wszystkich głównych drogach prowadzących ze stolicy. - Kontrolujemy samochody i ciężarówki w poszukiwaniu innych zbuntowanych żołnierzy - dodał rzecznik.
Buntownicy się ugięli
Bunt wybuchł w środę w kwaterze BDR w stołecznej Dhace, a spowodował go sprzeciw żołnierzy przeciwko niskiemu żołdowi - średnio szeregowy żołnierz BDR zarabia 70 dolarów miesięcznie. W czwartek po wystąpieniu premier Hasiny Wazed, która zagroziła buntownikom "podjęciem niezbędnych kroków", tysiące żołnierzy BDR zgodziło się złożyć broń.
Pewne jest, że poddał się garnizon w stolicy. Los buntowników w innych bangladeskich miastach nie jest pewny.
Zaginieni oficerowie
Według oficjalnych danych dwa dni buntu kosztowały życie pięciu osób. Nieoficjalne informacje mówią jednak o kilkudziesięciu ofiarach, prawdopodobnie 20. Władze nie mogą się też doszukać ok. setki oficerów BDR, którzy mogą równie dobrze się ukrywać jak już nie żyć.
Źródło: PAP