Skandal przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w Rumunii. Koalicyjna rządowa Partia Socjaldemokratyczna (PDS) została oskarżona o kupowanie głosów wyborców.
Bukareszteński tygodnik "Academia Catavencu" umieścił na swej stronie internetowej nakręcony ukrytą kamerą film. Co znajduje się na nagraniu? Mężczyzna w koszulce z logo PDS namawia studentów, by głosowali na te partię. Oczywiście nie mieliby tego zrobić za darmo. Pojedynczy głos kosztuje 50 lei, czyli około 12 euro.
Studenci, którzy zdecydują się głosować na socjaldemokratów, muszą sfotografować kartę do głosowania z odpowiednio zaznaczonym krzyżykiem.
PDS oczywiście zarzuty odrzuca. Partia stwierdziła, że informacja jest nieprawdziwa i zagroziła tygodnikowi krokami prawnymi. Ugrupowanie podkreśliło, że sfilmowany mężczyzna nie jest członkiem partii.
To normalne
Organizacja obrony praw człowieka Pro Democratia oświadczyła z kolei, że tego rodzaju praktyki są w Rumuni na porządku dziennym.
Kupowanie głosów nie jest jedynym sposobem na dostanie się do Parlamentu Europejskiego. Partie zaopatrują też udających się do urn wyborców w odpowiednio zakreślone kartki do głosowania. Kartki otrzymane od komisji wyborcy wynoszą na zewnątrz, by proceder mógł być kontynuowany.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu