Dwa lata po zamachu na wyspie Utoya na polskim rynku ukazała się książka "Masakra na wyspie Utoya" autorstwa Adriana Praconia, Norwega polskiego pochodzenia. 23-latek był jedną z nielicznych osób, które przeżyły strzelaninę.
- Musiałem w jakiś sposób wyrzucić z siebie obrazy, które wciąż do mnie powracały. Ta książka była nie tylko formą terapii, ale również moim sposobem na walkę z terroryzmem. Im więcej wiemy na ten temat, tym więcej możemy zrobić. To, co jest zapisane w kartach książki, to jedynie moje wspomnienia - mówił Pracoń dla PAP.
"Breivik dostrzegł we mnie siebie"
W książce "Masakra na wyspie Utoya" Norweg opisuje zamach terrorystyczny, którego 22 lipca 2011 roku dokonał Anders Breivik. Tego dnia na wyspie, na której odbywał się obóz młodzieżówki norweskiej Partii Pracy, terrorysta zastrzelił 69 osób. Dotychczas jest to jedyna książka opisująca tę tragedię. Pracoń relacjonuje wydarzenie minuta po minucie i stara sobie odpowiedzieć na pytanie - dlaczego przeżył?
- Było mi coraz trudniej sobie z tym poradzić. Trafiłem do szpitala psychiatrycznego - wpominał zaledwie dwa dni przed rocznicą masakry w "Faktach po Faktach" w TVN24.
- Miałem okazję zapytać go, dlaczego mnie nie zastrzelił. Kilka dni wcześniej, w trakcie zeznań powiedział, że "dostrzegł we mnie siebie samego". Ta odpowiedź nie miała dla mnie żadnego sensu. Dlatego, kiedy zeznawałem przeciwko niemu, zadałem mu to pytanie jeszcze raz, poprosiłem żeby wyjaśnił mi, co to znaczy. Nie odpowiedział - opowiadał Pracoń - To bardzo trudne wybaczyć komuś, kto zmarnował mi życie - dodał.
Serce o kamień
Książka pod tytułem "Hjertet mot steinen" (nor. "Serce o kamień") ukazała się kilka miesięcy temu w Norwegii i wzbudziła liczne kontrowersje.
Tytuł pochodzi z relacji Praconia, który chroniąc się przed Breivikiem położył się na kamieniu i - jak relacjonuje - słyszał bicie własnego serca. Książka została ocenzurowana, bo zawierała bezprawne cytaty z zastrzelonych przez Breivika ofiar. - Jedna z rodzin nie została poinformowana przez wydawcę, że w książce wspominam ich syna, nad czym bardzo ubolewam i jest mi z tego powodu bardzo przykro. I choć wokół książki faktycznie pojawiły się kontrowersje, mam wrażenie, że części osób moja relacja tego co zdarzyło się na wyspie Utoya pomogła. Otrzymałem wiele listów od ludzi, którzy przyznali, że po jej przeczytaniu odnaleźli nadzieję. Dla innych moja historia była tak wstrząsająca, że zrozumieli jak kruche i ulotne jest życie - tłumaczył Pracoń w wywiadzie dla "Newsweeka". Dwa lata po masakrze 23-latek przyznaje, że powoli wraca do normalnego życia, ale miną lata zanim wróci do normalności. Jak dodaje, pisanie książki było dla niego rodzajem terapii i sposobem na oderwanie się od polityki, która przed tragedią była całym jego życiem. Twierdzi, że nie chce już zajmować się polityką - z pracy dla AUF zrezygnował, by poświęcić się nowemu życiu: zaczyna uczyć się dziennikarstwa.
Autor: lz//kdj / Źródło: PAP, "Newsweek", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24