Wysoka Komisarz Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka Michelle Bachelet oświadczyła w piątek w Genewie, że w Wenezueli "korzystanie z prawa do uczestnictwa w życiu publicznym" wiąże się z ryzykiem represji. Jak stwierdziła, dochodzi do ataków na opozycjonistów, arbitralnych zatrzymań i stosowania tortur.
"Główne instytucje oraz praworządność w Wenezueli są zachwiane", a "korzystanie z wolności poglądów, słowa, stowarzyszeń i zgromadzeń oraz z prawa do uczestnictwa w życiu publicznym niesie ryzyko represji" - powiedziała Michelle Bachelet, prezentując przed Radą Praw Człowieka ONZ raport na temat sytuacji w tym kraju.
"Ataki wymierzone w opozycjonistów"
Jak mówiła, dokument zaświadcza o "atakach wymierzonych w opozycjonistów (...) i obrońców praw człowieka, od gróźb i kampanii oszczerstw po arbitralne zatrzymania, tortury (...), przemoc seksualną, morderstwa i wymuszone zaginięcia". Bachelet dodała, że wobec demonstrujących Wenezuelczyków "wielokrotnie użyto nadmiernej i morderczej siły". Mówiła w tym kontekście o operacjach sił specjalnych, w ramach których dokonano "licznych zabójstw, głównie młodych mężczyzn". Raport przygotowany po wizycie Bachelet w Wenezueli głosi, że reżim Nicolasa Maduro posługuje się wieloma formami przemocy wobec opozycji, a siły rządowe i wspierane przez nie bandy zabijają politycznych przeciwników władzy. Dokument stwierdza, że jeśli sytuacja w Wenezueli nie poprawi się, to dojdzie do "bezprecedensowego exodusu ludności" z kraju, z którego już wyjechały ponad cztery miliony ludzi.
"Liczne błędy metodologiczne"
Przedstawiciele Wenezueli w Radzie Praw Człowieka zarzucili raportowi Bachelet "stronniczość" i "liczne błędy metodologiczne". Według wenezuelskiego wiceministra spraw zagranicznych, Williama Castillo, polegają one m.in. na tym, że autorka raportu na 558 rozmów ze świadkami aż 460 miała odbyć poza granicami Wenezueli. Michelle Bachelet poinformowała w raporcie, że te rozmowy prowadziła z wenezuelskimi uciekinierami i nowymi emigrantami w Argentynie, Brazylii, Chile, Kolumbii, Ekwadorze, Meksyku, Peru i Hiszpanii. Odpowiadając na zarzuty dotyczące prześladowania i eksterminowania działaczy opozycji w Wenezueli, wiceminister Castillo, starając się uzasadnić represje oświadczył: - Wymaga się od państwa, aby bezczynnie przyglądało się poważnym zagrożeniom bezpieczeństwa narodowego, planom przeprowadzenia zamachu stanu zakładającym doprowadzenie do krwawej łaźni i masakry ludności cywilnej, a nawet spowodowania zagranicznej interwencji wojskowej, jaką grozi nam prezydent Donald Trump.
Ofiary reżimu Maduro
W Wenezueli postępuje militaryzacja instytucji państwa, a arbitralnych aresztowań i tortur dopuszczają się zarówno wojskowi, jak i cywile tworzący prorządowe bojówki zwane "kolektywami". Od stycznia do maja zginęło podczas protestów 66 osób, z czego co najmniej 52 zostały zabite przez siły rządowe lub związane z nimi bandy. Według raportu w 2018 roku zginęło co najmniej 5,2 tys. osób, które zostały zabite za domniemane "stawianie oporu władzy". Od stycznia do maja bieżącego roku zginęło co najmniej 1,5 tys. osób. Siły bezpieczeństwa zatrzymują młodych ludzi, rozstrzeliwują ich i podrzucają następnie narkotyki, aby upozorować, że byli oni przestępcami, których zabito podczas ucieczki. Co najmniej 793 osoby zostały pozbawione wolności. Bachelet zaznaczyła w piątek, że przestępstwa te "powinny zostać poddane dokładnemu śledztwu, które określi odpowiedzialność sprawców i zagwarantuje, że nie będą się one powtarzać".
Kryzys w Wenezueli
W Wenezueli od stycznia trwa kryzys polityczny i stan faktycznej dwuwładzy. Na fali masowych wystąpień przeciwko prezydentowi Maduro 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju ogłosił się Juan Guaido, przewodniczący parlamentu i przywódca opozycji, który uznał prezydenturę rywala za nielegalną. W kraju panuje najpoważniejszy w jego historii kryzys gospodarczy, wenezuelski boliwar nie ma praktycznie żadnej wartości, w sklepach brakuje niemal wszystkich produktów, często dochodzi do przerw w dostawach prądu. Hiperinflacja szacowana jest przez MFW na 10 mln proc. Według ONZ 7 mln osób, czyli jedna czwarta ludności tego kraju, potrzebuje pomocy humanitarnej.
Autor: momo//rzw / Źródło: PAP