Krwawe demonstracje w Wenezueli

Aktualizacja:

Czterech wenezuelskich policjantów zostało rannych, po tym jak jeden z uczestników antyrządowej demonstracji w Meridze zaczął strzelać w kierunku interweniujących funkcjonariuszy. To nie pierwsze ofiary w sporze o reformę konstytucyjną prezydenta Hugo Chaveza.

Do starć i przepychanek między protestującymi studentami a policją doszło w pobliżu uniwersyteckiego kampusu w mieście Merida. W pewnym momencie jeden z uczestników demonstracji, prawdopodobnie student, wyjął broń i oddał 12 strzałów w kierunku policji - ranił czterech funkcjonariuszy i przypadkowego przechodnia. Wszystkich rannych odwieziono natychmiast do szpitali.

Była to druga już strzelanina, do jakiej doszło w tym tygodniu w trakcie wystąpień przeciwników Chaveza. Protestują oni przeciwko projektom reformy prawa wyborczego, umożliwiającej mu wielokrotne powtarzanie kadencji.

W środę strzały padły w stolicy kraju Caracas, gdzie zamaskowani sprawcy, prawdopodobnie zwolennicy Chaveza, otworzyli z kolei ogień w kierunku demonstrujących przeciwko niemu studentów. Postrzelone zostały dwie osoby, a kilka innych odniosło obrażenia w wyniku wybuchu paniki.

Chavez wiecznie u władzy

Referendum w sprawie zmian w konstytucji ma się odbyć 2 grudnia i zostanie prawdopodobnie wygrane przez Chaveza, który cieszy się szerokim i niekłamanym poparciem społecznym dzięki swej polityce, którą finansuje głównie dzięki bogatym, w dużej części znacjonalizowanym, zasobom ropy naftowej. Sprzyja mu też wysoka cena ropy na międzynarodowym rynku.

Poza możliwością wielokrotnego powtarzania kadencji prezydenckiej, reformy konstytucyjne wprowadzają kontrolę prezydenta nad bankiem centralnym i rezerwami walutowymi kraju oraz dają władzę jego przedstawicielom w terenie - pochodzący z wyboru radni stracą na znaczeniu. To furtka do nieograniczonej dyktatury - Chavez już zapowiedział, że będzie rządził krajem przez następne dziesięciolecia.

Źródło: PAP