Sobotnia gonitwa z bykami w Pampelunie była na szczęście mniej krwawa niż piątkowa, w której zginął 27-letni Hiszpan Daniel Jimeno Romero. W sobotni poranek kolejne osoby trafiły jednak do szpitala z obrażeniami głowy. Rany jakie odnieśli mężczyźni nie okazały się jednak być ciężkie.
Gonitwy z bykami są organizowane w Pampelunie co roku ku czci świętego Fermina. Na ok. 800 metrowej trasie przez 8 dni co rano mężczyźni udowadniają swą odwagę uciekając po ulicach miasta przed bykami, które następnie giną od ciosu matadora na arenie. Sobotni bieg trwał około trzech minut, a największy z byków ważył aż 625 kilogramów.
Miał więcej szczęścia...
Jeden z poszkodowanych dziś mężczyzn miał sporo szczęścia. Podczas biegu wywrócił się i przyciągnął uwagę jednego z byków. Śmiałkowi udało się jednak ujść cało, gdyż byk jedynie lekko poturbował go kopytami, nie używając swoich ostrych rogów. Daniel Jimeno Romero miał w piątek mniej szczęścia - byk ugodził go rogami w szyję i płuco. Rany okazały się dla niego śmiertelne.
Źródło: PAP, tvn24.pl