Serbia oficjalnie stała się kandydatem na członka Unii Europejskiej. Po latach zabiegów kraj uzyskał ten status podczas pierwszego dnia szczytu w Brukseli. Tego samego dnia przywódcy UE dali Rumunii i Bułgarii obietnicę ws. możliwej decyzji o ich wejściu do Schengen we wrześniu.
- Zdecydowaliśmy przyznać Serbii status kraju kandydującego do UE, to zdumiewające osiągnięcie - powiedział na konferencji na zakończenie pierwszego dnia szczytu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.
Nagroda za postępy
Przyznanie Serbii statusu kraju kandydującego do UE, o co Belgrad zabiegał od 2008 roku, to po części nagroda za powolny, ale postępujący dialog we współpracy regionalnej z Kosowem - byłą serbską prowincją, która w 2008 r. ogłosiła niepodległość. Van Rompuy pochwalił dialog między Belgradem a Prisztiną i zachęcał Serbię do dalszych reform i współpracy regionalnej.
Jedynym krajem, który kwestionował przyznanie Serbii statusu kandydata do UE, była Rumunia, domagająca się szczególnych praw dla swej niewielkiej mniejszości w Serbii. Ale prezydent Rumunii Trian Basescu wycofał na szczycie swój sprzeciw.
Nieoczekiwanie Rumunia, a także Bułgaria otrzymały na szczycie obietnicę, że być może we wrześniu zapadnie decyzja o ich przyjęciu do Schengen, co dotąd blokowała w UE już tylko Holandia, wskazując na wciąż niewystarczający postęp w walce z korupcją i zorganizowaną przestępczością w obu krajach. Do września - wyjaśnił Van Rompuy - Komisja Europejska ma przygotować pakiet zapewnień, że rozszerzenie Schengen nie będzie mieć negatywnych konsekwencji.
Van Rompuy zastrzegł, że nie ma żadnego związku między zgodą Rumunii na decyzję o kandydaturze Serbii do UE a rozszerzeniem Schengen, co sugerowali niektórzy dyplomaci. - To nie zostało powiązane ani na moment w spotkaniach, w jakich uczestniczyłem - powiedział.
Źródło: PAP