W czwartek ukraińska premier Julia Tymoszenko mówiła o planach podniesienia stawki tranzytowej za przesyłany przez Ukrainę rosyjskiego gazu. W poniedziałek prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew mówi - nie ma mowy o podwyżce, mimo że Gazprom już ją potwierdził.
O planach podniesienia stawki tranzytowej za przesyłany przez Ukrainę rosyjski gaz mówiła w ubiegłym tygodniu premier Julia Tymoszenko. Z jej wypowiedzi wynikało, że rozmawiała o podwyżce z premierem Rosji Władimirem Putinem podczas spotkania w Gdańsku 1 września.
Tymoszenko oznajmiła, że od nowego roku cena tranzytu gazu z Rosji przez Ukrainę do Europy Zachodniej wzrośnie o 65-70 procent. Obecnie Rosjanie płacą 1,7 dolara za przesłanie 1000 metrów sześc. gazu na odcinku 100 km.
Tuż po wypowiedzi ukraińskiej premier wiadomość o podwyżce stawek tranzytowych potwierdził w Moskwie przedstawiciel Gazpromu. - Gazprom prognozuje, że w przyszłym roku stawka ta wyniesie 2,56-2,7 dolarów
Należy działać zgodnie z zawartym kontraktem. W takich mękach i trudach się rodził. Na nim należy opierać relacje. Niczego nie trzeba wymyślać. Należy postępować zgodnie z zobowiązaniami, które wzięły na siebie strony. My też przeżywamy niełatwe chwile Dmitrij Miedwiediew
Miedwiediew: nie płaćcie
Jednak już w poniedziałek prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział co innego.
W trakcie spotkania z szefem Gazpromu Aleksiejem Millerem Miedwiediew zapytał, czy ukraińsko-rosyjskie umowy gazowe przewidują podwyżkę ceny tranzytu gazu przez Ukrainę.
Gdy Miller poinformował go, iż Naftohaz zaproponował zastosowanie nieprzewidzianego w dwustronnym kontrakcie ze stycznia 2009 roku trybu opłaty za przesył rosyjskiego gazu przez ukraińskie terytorium, rosyjski prezydent oświadczył: "więc nie płaćcie".
- Należy działać zgodnie z zawartym kontraktem. W takich mękach i trudach się rodził. Na nim należy opierać relacje. Niczego nie trzeba wymyślać. Należy postępować zgodnie z zobowiązaniami, które wzięły na siebie strony. My też przeżywamy niełatwe chwile - dodał Miedwiediew.
Naftohaz płaci awansem
Według Millera, strona ukraińska zaproponowała Gazpromowi opłacenie awansem tranzytu przyszłorocznego gazu. Szef Gazpromu wyjaśnił, że taki "mechanizm pomocy" był stosowany, zanim strony podpisały obecny kontrakt.
Miller dodał, że rosyjski koncern jednorazowo przelał na konto Naftohazu 2,2 mld dolarów, płacąc za tranzyt do końca I kwartału 2010 roku. Pomogło to ukraińskiemu koncernowi opłacić należność za paliwo sprowadzone z Rosji na potrzeby samej Ukrainy.
Tymoszenko odpowiada: nie ma sporów
Mimo oświadczenia Miedwiediewa Tymoszenko niemal natychmiast oświadczyła, że "żadnych sporów między Ukrainą a Rosją odnośnie do kontraktów gazowych nie ma". - W naszych stosunkach panuje porządek - powiedziała ukraińska premier.
Poinformowała jednocześnie, że Ukraina zakończyła wtłaczanie rosyjskiego gazu do swych zbiorników podziemnych. - W zbiornikach tych zgromadziliśmy 25,5 mld m sześc. gazu, więc możemy skończyć jego tłoczenie. Ilość ta pozwoli nam przeżyć jesień i zimę, zapewnić gaz odbiorcom wewnętrznym oraz zagwarantować bezproblemowy eksport rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej - podkreśliła Tymoszenko.
Powtórzyła, że w przyszłym roku jej państwo kupi od Rosji tylko 32 mld m sześc. gazu. - Ukraina zużywała zazwyczaj 52 mld m sześc., a teraz przechodzimy na 32 mld. Oznacza to, że zamiast gazu będziemy korzystać z innych źródeł energii - oświadczyła Tymoszenko.
Rosja już raz wstrzymała dostawy
Na początku 2009 r., wskutek braku porozumienia o cenie rosyjskiego gazu dla Ukrainy i o wysokości opłat, które Kijów pobiera za tranzyt tego surowca do Europy, Moskwa wstrzymała dostawy dla Ukrainy, a potem dla odbiorców w kilku państwach europejskich.
Źródło: PAP, lex.pl