Kobiety w Bieli, kubański ruch społeczny, ponownie atakuje komunistyczne władze w Hawanie. Krewne kubańskich więźniów politycznych domagają się uwolnienia ich mężów i synów, aresztowanych siedem lat temu podczas antyrządowych demonstracji. Władzy wytykają niedotrzymanie obietnicy wypuszczenia więźniów do siódmego listopada.
75 kubańskich decydentów zostało uwięzionych wiosną 2003 r. Uczestniczki ruchu Kobiety w Bieli to głównie żony i córki uwięzionych, które w ramach protestu ubierają się na biało, co ma symbolizować czystość i niewinność.
Taktyka kobiet została zaczerpnięta od Argentynek, które żądały informacji o swoich zaginionych bliskich podczas rządów wojskowych w latach 70. XX wieku. W 2005 r. Kobiety w Bieli zostały wyróżnione przez Parlament Europejski prestiżową Nagrodą Sacharowa, jednak nie umożliwiono im wyjazdu z Kuby po odbiór nagrody w Strasburgu.
Będą protestować do skutku
Zdaniem kubańskich Kobiet w Bieli, termin wypuszczenia dysydentów miał zostać uzgodniony w lipcu przez rząd i Kościół Katolicki. Przedstawiciele Kościoła uważają natomiast, że latem mowa była o "czterech miesiącach", ale nie ustalono konkretnej daty. Kuba jednak chce poprawić swój wizerunek i kontakty z USA, których warunkiem jest właśnie wypuszczenie więźniów. Po uwolnieniu opozycjoniści mają zostać wydaleni do Hiszpanii.
Większość zatrzymanych jest już wolna. Za kratami przebywa jeszcze trzynastu działaczy. Kobiety w Bieli zapowiadają dalsze protesty do czasu, gdy wszyscy więźniowie będą wolni.
Źródło: Reuters