Kilkanaście ofiar śmiertelnych i ponad 100 rannych - to bilans strzelanin, do których doszło na granicy Izraela z Syrią i Libanem. Izraelskie wojsko otworzyło ogień do Palestyńczyków i propalestyńskich demonstrantów protestujących w dniu katastrofy (Nakba) - czyli powstania państwa Izrael w 1948 r. Do incydentów doszło na granicy z Syrią i Libanem. Z kolei w Tel Awiwie Palestyńczyk wjechał ciężarówką w tłum przechodniów. Zabił jedną osobę i ranił 17. Na razie nie wiadomo, czy to zdarzenie było umotywowane politycznie.
Według agencji Reutera 45 osób zostało rannych na Wzgórzach Golan w wiosce Majdal Shams, gdy grupa Palestyńczyków przekroczyła granicę syryjsko-izraelską. Siły Obronne Izraela (IDF) otworzyły do nich ogień, gdy przekroczyli płot graniczny. Według syryjskiej telewizji zginęło 4 obywateli Syrii. Armia Izraela odmówiła komentarza w tej sprawie.
Inny krwawy incydent miał miejsce na granicy izraelsko-libańskiej, gdzie doszło do strzelaniny. Według ostatnich doniesień co najmniej 10 Palestyńczyków zginęło, a ponad 100 zostało rannych po tym, gdy izraelscy żołnierze otworzyli ogień do demonstracji w wiosce granicznej Maroun al-Ras.
Taranowanie w Tel Awiwie
W niedzielę doszło też do incydentu w Tel Awiwie, gdzie kierowca ciężarówki wjechał w samochody i tłum przechodniów. Zginęła jedna osoba, a 17 zostało rannych. Kierowcą okazał się 22-letni Palestyńczyk z arabskiej wioski Kafr Qassem. Nie wiadomo, czy był to wypadek, czy próba zamachu.
Do starć z Izraelczykami doszło też w Hebronie i Ramallah.
Dzień "katastrofy"
Demonstracje i protesty odbywają się zawsze 15 maja, następnego dnia po rocznicy utworzenia państwa żydowskiego według kalendarza gregoriańskiego.
Już od piątku, gdy rozpoczęły się obchody Nakby, tysiące izraelskich policjantów rozmieszczono zarówno we wschodniej części Jerozolimy, jak i na północy Izraela, zamieszkanej przez większość ludności arabskiej. Według izraelskiego radia w stan mobilizacji postawiono 10 tysięcy policjantów. Na Zachodnim Brzegu rozmieszczono dodatkowo 3 500 żołnierzy.
Źródło: Reuters