Karadżić przed sądem: mam swoje prawa

Aktualizacja:

Po krótkotrwałym bojkocie sądzony za zbrodnie wojenne w czasie wojny w Bośni Radovan Karadżić pojawił się w końcu przed trybunałem w Hadze. Sąd odroczył jednak posiedzenie, by zastanowić się jak postąpić wobec żądań Serba, który chce 10 miesięcy na przygotowanie się do procesu.

Karadżić bojkotował dotychczas swój proces przed haskim trybunałem ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii, twierdząc, że nie dano mu dość czasu na przygotowanie się.

We wtorek pojawił się jednak w sądzie, który ma rozstrzygnąć jak działać dalej. Karadżić zamierza bowiem konsekwentnie domagać się więcej czasu na przygotowanie obrony, a co więcej chce się bronić sam, korzystając jedynie z pomocy międzynarodowego zespołu adwokatów.

Tymczasem haski trybunał rozważa czy nie przyznać mu obrońcy z urzędu. Gdyby się jednak na to zdecydowano, proces i tak by się opóźnił, ponieważ taki obrońca też potrzebowałby czasu na przygotowania.

Karadżić powołuje się na swoje prawa

- Nie zostałem pozbawiony moich praw - mówił przed sądem ubrany w czarny garnitur, różową koszulę i czerwony krawat Karadżić, dodając, że jest to "prawo głęboko zakorzenione w statucie Trybunału". Następnie Serb oskarżył prokuratorów o manipulacje i łamanie jego prawa do obrony.

- Prokurator manipuluje procedurami - grzmiał Karadżić, podkreślając swoją znaną argumentację: - Nie dali mi wystarczającej ilości materiału przez dziewięć miesięcy.

- Faktycznie byłbym

Nie można pozwolić panu Karadżiciowi na bojkotowanie procesu na podstawie jego decyzji, że nie będzie w nim brał udziału Hildegard Uertz-Retzlaff

Proces odroczony

Po wystąpieniu Karadżicia sąd zdecydował o odroczeniu posiedzenia, nie odbędzie się w związku z tym zaplanowane na środę przesłuchanie świadków oskarżenia. Decyzja w sprawie dalszego kształtu procesu zapadnie jeszcze w tym tygodniu.

- Nie można pozwolić panu Karadżiciowi na bojkotowanie procesu na podstawie jego decyzji, że nie będzie w nim brał udziału - powiedział prokurator Hildegard Uertz-Retzlaff.

Obrońca z urzędu oznacza głodówkę?

Belgradzkie radio B-92 wskazuje na możliwość jeszcze większej zwłoki. Zdaniem dziennikarzy bowiem Karadżić nie zgodzi się, by ONZ-owski trybunał, przydzielił mu obrońcę z urzędu i w razie konieczności sięgnie po "radykalne środki".

Radiu powiedział o tym we wtorek doradca prawny oskarżonego Svetozar Vujaczić, sugerując - jak pisze dpa - że może chodzić o głodówkę. Vujaczić powiedział również, że Karadżiciowi potrzeba na przygotowanie do procesu 10 miesięcy, ale ewentualnie gotów jest czas ten "nieco skrócić".

Karadzić pisze list

Tymczasem światło dzienne ujrzał list, który były przywódca bośniackich Serbów wysłał do sędziego trybunału O-Gon Kwona.

"Mam nadzieję, że będziemy w stanie znaleźć rozwiązanie, które doprowadzi nie tylko do sprawnego, ale też uczciwego procesu" - napisał Karadżić w liście. "Zapewniam, że kontynuuję ciężką pracę, by

Mam nadzieję, że będziemy w stanie znaleźć rozwiązanie, które doprowadzi nie tylko do sprawnego, ale też uczciwego procesu Radovan Karadzić

Pod koniec października Karadżić zbojkotował proces i argumentował, że nie miał wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się do obrony.

Trzy lata procesu

Schwytany przed 15 miesiącami i odesłany do Hagi Radovan Karadżić jest oskarżony o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, w tym w dwóch przypadkach o ludobójstwo podczas wojny w Bośni i Hercegowinie.

Przed trybunałem haskim odpowie m.in. za masakrę około ośmiu tysięcy Bośniaków (bośniackich Muzułmanów) w Srebrenicy w lipcu 1995 roku.

Oczekuje się, że proces Karadżicia będzie trwał co najmniej trzy lata. Grozi mu dożywocie. Zarówno obrona, jak i prokurator będą mieć rok na przedstawienie stanowiska.

Źródło: reuters, pap