Kapsuła uratowała górników także w USA


Akcję wydobycia zasypanych górników w Chile porównuje się do wydarzeń z 2002 roku. W kopalni w Quecreek w Pensylwanii zostało wtedy uwięzionych pod ziemią 9 górników. Cała Ameryka wstrzymała oddech, śledząc pracę ekip ratunkowych, a całą historię utrwalił reżyser David Franske w dramacie fabularnym "Górnicy z Pensylwanii".

W 2002 roku amerykańscy górnicy przypadkowo przekopali się do zamkniętej i zalanej przez wodę starej kopalni. Gdy ze ściany trysnęła woda, zawiadomili przez radio drugą ekipę, która zdołała się ewakuować. Ich koledzy zostali jednak pod ziemią.

Na ratunek

Do miejsca uwięzienia górników specjalnym wiertłem wydrążono wąski tunel o długości 74 metrów i średnicy ok. 15 cm. Tunelem tym pompowano powietrze, a wielkie pompy wysysały wodę z prędkością 60 tys. litrów na minutę.

Później zaczęto drążyć kolejny tunel, o średnicy ok. 1 metra. Podczas prac doszło jednak do awarii sprzętu - wiertło zablokowało szyb ratunkowy. Trzeba było zacząć drążyć kolejny tunel. Do niego wstawiono kapsułę i przy użyciu mocnych lin wyciągano jednego górnika po drugim, przez otwór o średnicy ok. 60 centymetrów.

Przełomowa akcja

Górnikom udało im się przeżyć 3 doby w kopalni zalanej 200 milionami litrów wody, w niewielkiej jamie 1 metr na 4 metry, gdzie panowała temperatura 10 stopni Celsjusza.

Historia została zekranizowana niedługo po wydobyciu górników w filmie pod tytułem "Górnicy z Pensylwanii".

Źródło: tvn24.pl