Kanadyjska policja znów zabiła paralizatorem

 
Paralizatory z założenia mają nie robić krzywdyArchiwum TVN

Kanadyjska policja wciąż bada, po ubiegłorocznej śmierci Polaka na lotnisku w Vancouver, czy używane przez nią paralizatory nie są zbyt niebezpieczne. Tymczasem właśnie zmarła kolejna ofiara "tasera".

Najnowszą ofiarą jest 30-letni włamywacz, który w weekend próbował dostać się do opuszczonego domu na przedmieściach Calgary. Komisja rządowa, która bada wszystkie przypadki śmierci po interwencji policji oznajmiła, że podczas zatrzymania mężczyzny użyto paralizatora.

Policja zaprzecza. Zdaniem funkcjonariuszy z Calgary, włamywacz zmarł, gdyż próbując uciec policjantom rzucił się w kierunku piwnicznego okienka domu, który okradał i uderzył mocno w ścianę. To, według policjantów, przyczyna śmierci 30-latka.

Sprawę dokładnie wyjaśnić ma sekcja zwłok mężczyzny.

W Kanadzie zanotowano do tej pory 20 przypadków śmierci po użyciu paralizatorów, w tym najgłośniejszą - 14 października 2007 r. na lotnisku w Vancouver po użyciu paralizatora zmarł imigrant z Polski Robert Dziekański.

Źródło: CBC

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN