Prezydent Czech Milosz Zeman powiedział w niedzielę, że jeśli Rosja wkroczyłaby na wschodnią Ukrainę to Zachód powinien zdecydowanie zareagować, włącznie z ewentualnym wysłaniem wojsk NATO do tego kraju.
- W momencie, w którym Rosja zdecyduje się rozszerzyć swoją ekspansję terytorialną na wschodnią część Ukrainy, żarty się się skończyły - powiedział Milosz Zeman w wywiadzie dla czeskiego radia.
Jak wyjaśnił, gdyby Rosja zdecydowała się na taki krok, byłby skłonny zaapelować "nie tylko o ostrzejsze sankcje unijne, ale nawet o gotowość do działań militarną ze strony Sojuszu Północnoatlantyckiego, na przykład wejście sił NATO na terytorium Ukrainy".
"Nie jestem jastrzębiem, ale..."
- Nawet dla mnie, a nie jestem "jastrzębiem", próba aneksji wschodniej Ukrainy byłaby przekroczeniem czerwonej linii - dodał czeski prezydent.
Po aneksji Krymu przez Rosję czeski rząd był raczej niechętny ostrym unijnym sankcjom wobec Federacji Rosyjskiej, a premier Bohuslav Sobotka podkreślał negatywny wpływ, jaki krok ten mógłby mieć na gospodarkę.
W niedzielę we wschodniej części Ukrainy doszło do kolejnej fali antyrządowych protestów. W Doniecku grupa prorosyjskich separatystów wtargnęła do budynku administracji obwodowej.
Manifestanci ściągnęli ukraińską flagę, a na jej miejsce powiesili rosyjskie. Demonstranci domagali się m.in referendum w sprawie przyłączenia obwodu donieckiego do Rosji. Separatyści usiłowali się wedrzeć również do siedziby Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Ługańsku i władz obwodowych w Charkowie.
Ukraiński minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow o zaplanowanie i opłacanie prorosyjskich wystąpień oskarżył Władimira Putina i obalonego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.
Autor: kg/kka / Źródło: reuters, pap