Śmigłowiec z 18 ludźmi na pokładzie, lecący na platformę wydobywczą ropy naftowej, spadł w czwartek do Atlantyku. Jedna osoba została wyłowiona z wody martwa, stan drugiej odnalezionej jest ciężki. Trwają poszukiwania pozostałych 16.
Śmigłowiec rozbił się u wybrzeży Nowej Funlandii w Kanadzie, 90 kilometrów na południowy wschód od portu i zarazem stolicy prowincji Nowa Funlandia, St. John's. Gerry Grychowski z Centrum Koordynacji Ratownictwa w Halifaksie powiedziała, że w wodzie, poza dwiema odnalezionym osobami, zauważono dwie tratwy ratunkowe. Nie ma dotąd żadnych doniesień, żeby ktokolwiek się w nich znajdował.
Załoga helikoptera chwilę przed katastrofą zgłaszała problemy techniczne helikoptera. Pilot zamierzał wrócić na ląd.
Zła pogoda utrudnia akcję ratunkową
W rejonie katastrofy wieje silny wiatr, fale osiągają 2-3 metry wysokości, a temperatura oscyluje około zera, co utrudnia akcję ratowniczą.
Katastrofie uległ śmigłowiec spółki Cougar Helicopters z St. John's, która utrzymuje regularną komunikację z platformą Hibernia. Jej przedstawiciele oświadczyli, że jeszcze w czwartek zorganizują konferencję prasową, podczas której poinformują o szczegółach.
Miejsce katastrofy przeszukują samolot Hercules, dwa śmigłowce Cormorant (kanadyjska nazwa brytyjsko-włoskich helikopterów Merlin) i dwa statki.
To już drugi tego rodzaju wypadek w ostatnim czasie. 18 lutego helikopter, także lecący na platformę wydobywczą, wodował na Morzu Północnym. Wszystkie 18 osób będących na pokładzie przeżyło.
nsz,kg/iga
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: ATPN fot.AP gazeta