Dzień po tym, jak boeing 737 linii Southwest wylądował na złym lotnisku, wiele osób zadaje pytania, jak to możliwe. Eksperci odpowiadają: to rzadkie, ale się zdarza. Prawdopodobnie to pilot popełnił błąd. Został zawieszony.
W poniedziałek odrzutowiec, który miał wylądować w Branson w stanie Missouri, pomylił lotniska i usiadł na krótkim pasie w niewielkim Taney. Pas na lotnisku Taney ma 1,1 km długości, podczas gdy ten na Branson - 2,2 km. Boeing zdążył wyhamować i zatrzymał się około 150 metrów przed końcem pasa. "Przepraszam państwa, ale wylądowaliśmy na złym lotnisku" - powiedział pilot po wylądowaniu. Pasażerowie opisywali, że maszyna przyziemiła mocno i niezwykle szybko. - Mieliśmy twarde lądowanie - opowiadali. - Dobrze, że pilot wiedział, jak użyć hamulców, bo kto wie, co mogłoby się zdarzyć - powiedział jeden z podróżnych, Scott Scheiffer.
Branson dało zgodę
To rzadkie, ale się zdarza - uważa emerytowany pilot Mark Weiss, który latał 737. - Sądzę, że gdzieś w długim łańcuchu procedur coś zostało przeoczone - powiedział. Według niego, na szczęście pilotowi Southwest udało się wyhamować. Gdyby tego nie zrobił, samolot prawdopodobnie wypadłby poza pas i zatrzymał się na przebiegającej tuż za nim autostradzie. Jak wynika z zapisów rozmów z wieżą, lotnisko w Branson dało pilotom zgodę na lądowanie i oczekiwało na samolot. Wówczas sami piloci poinformowali wieżę w Branson, że wylądowali gdzie indziej. Na lotnisku w Taney w ogóle nie ma wieży kontroli lotów - to mały port, w którym nie lądują duże odrzutowce. Linia przeprosiła swoich pasażerów i zaproponowała im darmowe bilety na kolejną podróż.
Pilot zawieszony
Śledztwo ws. incydentu prowadzi Federalna Administracja Lotnictwa. Pilot, który lądował, został zawieszony w czynnościach służbowych. Miał 15 lat doświadczenia. Samolot wrócił już do regularnej służby. To drugi w ostatnich tygodniach przypadek pomylenia lotniska w USA. W listopadzie duży transportowy Dreamlifter lądował na niewielkim lotnisku z krótkim pasem, położonym nieopodal właściwego portu.
Autor: /jk / Źródło: CNN